Czy załatwiłeś już role w
„M jak miłość” mamie i teściowej?
Śmiejesz się, że wkręciłem do serialu psa, samochód i że moja córka
pojawiła się w jednym odcinku w epizodycznej roli? Może porozmawiam z
producentami o pracy dla teściowej. Najlepiej sprawdziłaby się jako
czarny charakter (śmiech).
Gdy przeczytałem opis postaci i scenariusze, w których w pierwszych
scenach mojemu bohaterowi towarzyszy pies, pomyślałem że Jordan
idealnie nadaje się na kompana Maćka. Zaproponowałem ludziom z
produkcji jego kandydaturę, wysłałem zdjęcie, powiedziałem, że jest
niezwykle mądry, a oni przystali na moją propozycję. W serialu miał
mieć na imię Frodo, ale stwierdziłem, że to bez sensu i ostatecznie
nazywa się Jordi, czyli tak jak mówimy do niego w domu.
Jak Jordan radzi sobie na
planie
Rewelacyjnie - robi wszystko, co trzeba. Trzyma się wszystkich zapisów
ze scenariuszy. Potrafi wiele sztuczek, słucha się, jest mądrym psem.
W młodości miałem fioła na punkcie tresury psów. Mój owczarek niemiecki
Broks potrafił wykonywać wszystkie sztuczki z książki „Amatorskie
szkolenie psów” i wiele innych. Potrafił nawet łapami kierować Maluchem
mojej mamy! Cieszę się, że mogę jeździć na plan z Jordanem. Pierwsze
dni zdjęciowe wspominam fantastycznie. W przerwach między kręceniem
kolejnych scen mieliśmy czas na długie spacery w lesie.
Czego widzowie mogą
spodziewać się po twoim bohaterze?
Maciek, o czym widzowie już się dowiedzieli, został nowym komendantem
straży pożarnej w Grabinie. To sympatyczny, ciepły facet z dobrym
sercem, którym smali cholewki do Agaty (Katarzyna Kwiatkowska - przyp.
aut.). Pani doktor i strażak – para idealna (śmiech). Zobaczymy, co
wydarzy się w kolejnych odcinkach. Kto wie, co siedzi w tym strażaku,
jaką ma przeszłość? Zagadkowe jest, że nagle, nie wiadomo skąd, pojawił
się w małej miejscowości. Jakby przed czymś lub kimś uciekał…
Pierwszy raz w życiu gram strażaka; to postać z moich dziecięcych
marzeń. Cieszę się z tej roli także dlatego, że ponownie spotkałem
Kasię Kwiatkowską. Przed laty graliśmy w Teatrze Powszechnym w Radomiu
w sztuce na dwoje aktorów „Najwięcej samobójstw zdarza się w
niedzielę”. Super, że znowu może razem pracować, bo się lubimy.
Oprócz aktorstwa masz
jeszcze inną pasję – reżyserię. Czy nadal rozwijasz się w tym kierunku?
Już w podstawówce wiedziałem, że chcę zostać aktorem, ale dość szybko
zacząłem myśleć także o reżyserii. W szkole średniej byłem przekonany,
że będę się tym zajmować w przyszłości i konsekwentnie staram się
rozwijać tę pasję. Ukończyłem wydział reżyserii w Wajda School i do tej
pory robiłem głównie filmy dokumentalne. Trochę mnie zmęczyły, bo
dotyczyły trudnych tematów, które silnie angażują mnie emocjonalnie.
Jakie tematy podejmowałeś
w swoich filmach?
Mój pierwszy film nazywa się „Rendez-vous”; jest o dziewczynie z
zespołem Downa i upośledzonym chłopaku, którzy spotykają się na randce.
To film o miłości i przeszkodach, które trzeba pokonać, by jej zaznać.
Kolejny, „Sześć tygodni”, jest o adopcji. Sześć tygodni to okres, kiedy
biologiczna matka po urodzeniu ma czas, żeby zdecydować, czy oddaje
swoje dziecko. Potem nakręciłem film dokumentalny „Matka 24h” o roli
matki w życiu człowieka. Pokazuje przekrój naszego społeczeństwa,
wiary. Odwiedziłem wiezienia, szpitale, sfilmowałem polską wieś i
miasto. Ponadto od dziewięciu lat jestem zaangażowany w projekt budowy
jachtu pełnomorskiego przez bezdomnych. O tym też nakręciłem film pod
tytułem „Ziemia bezdomnych”.
Ostatnio było głośno o
tym projekcie. Zdaje się, że jacht jest już gotowy, zgadza się?
Pod koniec zeszłego roku przetransportowaliśmy jacht do portu na
warszawskim Żeraniu, bo został przekazany przez Ojców Kamilianów na
rzecz fundacji imienia Ojca Bogusława Palecznego. Powołał ją kapitan
Waldemar Rzeźnicki, który zaproponował mi funkcję przewodniczącego rady
nadzorczej. Przyjąłem ją, ponieważ przed laty Ojciec Bogusław klepnął
mnie w ramię i powiedział, żebym był w tym projekcie do końca. Przed
nami dużo pracy wykończeniowej statku; potrzebujemy środków i rąk do
pracy. Cały czas liczymy na bezdomnych, bo to idea skierowana do nich,
która ma im pomagać wyjść z kryzysu bezdomności. Docelowo chcemy, by
statek wypływał regularnie w rejsy. Takie wyprawy będą motywacją do
walki w przełamywaniu barier dla osób wykluczonych ze społeczeństwa.
Jestem sercem przy tym projekcie i – na tyle, na ile mogę – wspomagam
wszelkie działania z nim związane; prowadzę między innymi fanpage
fundacji na Facebooku. Zapraszam do wsparcia tej inicjatywy; każda
pomoc bardzo nam się przyda.
Mówiłeś, że zmęczyło cię
kręcenie filmów dokumentalnych. Czy to oznacza, że zamierzasz zająć się
reżyserią filmów fabularnych?
W tym roku zrealizuję projekt filmowy w ramach programu „30 minut”
Studia Munka, a potem zamierzam zrealizować film pełnometrażowy, do
którego piszę scenariusz. To historia sprzed lat, z czasów studenckich.
Jestem również pomysłodawcą serialu komediowego; od jakiegoś czasu
rozwijam ten projekt.
Ostatnio wziąłem udział w kursie scenariuszowym, bo uznałem, że muszę
się doszkolić. Może popracuję gdzieś na planie jako asystent, może jako
reżyser jakiegoś serialu, zobaczymy. To byłoby dla nie dobre
przetarcie. Jednocześnie nie odpuszczam aktorstwa, które wciąż mnie
fascynuje. Staram się łączyć te pasje. Ostatnio dostałem propozycję
zagrania w ciekawym spektaklu. Jest bardzo kusząca, ponieważ tęsknię za
teatrem i kontaktem z publicznością.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski