Zapraszamy na rozmowę z Karolem
Pocheciem.
Lubisz latać samolotem?
Jakiś czas temu, na trzydzieste urodziny, dostałem godzinny kurs
pilotażu. Latałem awionetką nad Warszawą, trochę poruszałem sterami,
bardzo ciekawe doświadczenie. Lubię latać, ale sądzę, że nie mógłbym
zajmować się tym zawodowo. Nawet najmniejszy podmuch podrzucał albo
opuszczał samolot, którym lecieliśmy. Pilot, zupełnie tym niewzruszony,
próbował mnie zagadać, bo widział, że trochę blednę.
Krzysztof, którego grasz w „M jak
miłość”, nie ma problemu z turbulencjami.
Mój bohater jest pilotem wojskowym, który przeszedł na emeryturę. Był
na misjach za granicą, ma przeszłość bojową, ale nie znam jej
szczegółów. Teraz, po powrocie do Polski, zamierza udzielać prywatnych
lekcji pilotażu. Latanie jest dla niego wszystkim, zatracił się w tej
pasji i zapomniał o reszcie życia, synu Antku (Jakub Jankiewicz –
przyp. aut.) i żonie Ewie (Dominika Kluźniak – przyp. aut.).
Wróci do Polski, żeby naprawić błędy i
odzyskać rodzinę?
Krzysztof to niestabilny człowiek - często nie rozumiem jego zachowań.
Decyzje, które podejmuje, są mi obce, na jego miejscu zachowywałbym się
zupełnie inaczej. Sprawia wrażenie, jakby nie do końca wiedział,
czego chce, brakuje mu konsekwencji, co utrudnia relacje z ludźmi. W
serialu musi się coś dziać, zmieniać, postacie powinny być różnorodne,
żeby wprowadzać koloryt, żeby był fundament do budowania konfliktów.
Wygląda na to, że Krzysztof pojawi się po to, żeby skomplikować życie i
relacje innych bohaterów.
Przyszły ciężkie czasy dla rodziny
Mostowiaków?
Krzysztof wprowadzi zamieszanie; trudno powiedzieć, jakie ma zamiary.
Trzeba byłoby zapytać scenarzystów, jak zamierzają poprowadzić ten
wątek. Sam jestem ciekaw, co się wydarzy. Na razie wiadomo, że mój
bohater po wielu latach postanowił spotkać się z synem. Zaproponuje mu
nawet wspólny wyjazd w góry, nie konsultując tego z Ewą i Markiem
(Kacper Kuszewski – przyp. aut.). Złamie w ten sposób umowę, jaką
zawrze z Mostowiakami, że jego kontakty z Antosiem będą ustalać
wspólnie. Nie ma co się dziwić, że mój bohater nie będzie lubiany.
Podobne odczucia mogą mieć widzowie - takiemu człowiekowi trudno
zaufać.
Miałeś obawy związane z tym, że
będziesz grał w „M jak miłość” razem ze swoją partnerką życiową?
To, że Dominika występuje w „M jak miłość” i że gramy w tym samym
wątku, nie jest problemem. Praca z nią to czysta przyjemność, jest
świetną aktorką. Często spotykamy się w Teatrze Narodowym, mamy mnóstwo
wspólnych spektakli. Gramy razem od dawna, to dla nas żadna nowość.
Jesteś cenionym aktorem teatralnym,
pewnie mógłbyś regularnie grać w serialach, ale na telewizję
otworzyłeś się niedawno. Dlaczego tak długo kazałeś na siebie czekać?
Przez lata nie pracowałem w wakacje, gdy powstaje najwięcej filmów i
seriali. Takie miałem założenie i się go trzymałem. Mówiłem w agencji
aktorskiej, że wyjeżdżam i że nie będzie mnie w lipcu i sierpniu.
Poświęcałem ten czas na podróżowanie. Wymyślałem plan, pakowałem się i
jechałem z plecakiem na Kaukaz, do Portugalii czy na wyspy Liparyjskie,
żeby zobaczyć wulkan Stromboli. Nie współgrało to z moją pracą, ale
ciągnęło mnie do takich doznań, potrzebowałem oddechu. Odkąd w moim
życiu pojawiła się córka Zuzia i Dominika, dużo się zmieniło. Mam inne
priorytety. Teraz, ze względów rodzinnych, więcej czasu spędzam w domu
i mogę częściej grać w serialach.
Jest jakieś miejsce na świecie, które
chciałbyś zobaczyć w pierwszej kolejności?
Chciałbym zabrać całą rodzinę na Islandię. Wsiądziemy do dżipa z
namiotem na dachu i objedziemy całą wyspę. Czekamy, aż podrośnie Zuzia
i będziemy mogli podróżować; jeszcze parę lat. Takie są plany,
zobaczymy, co przyniesie życie.
Skąd wyruszyłeś w swoją życiową
podróż?
Pochodzę ze wspaniałych, pięknie położonych Starachowic. Moje rodzinne
miasto jest otoczone lasami, wokół mnóstwo zieleni, niedaleko Góry
Świętokrzyskie, które swojego czasu zjeździłem z przyjaciółmi na
rowerach. To były fantastyczne całodniowe wyprawy z przystankiem na
ognisko. Polecam tamtejsze szlaki.
Lubisz naturę.
Kluczem jest świadomość tego, co nas otacza. Czasem nie zdajemy sobie
sprawy, jaką nieprawdopodobną strukturą jest przyroda. Bóg, którego
każdy definiuje inaczej, znakomicie urządził nasz świat. Warto żyć,
żeby poznawać, doznawać i słuchać ludzi.
Rozmawiał:
Kuba Zajkowski