Zapraszamy na rozmowę z Tomaszem
Oświecińskim!
Stworzyłeś świetną postać w „M jak
miłość”. Andrzejek bije rekordy popularności, wyrasta na ulubieńca
fanów serialu!
Jestem bardzo zadowolony z tej roli - „M jak miłość” to mój łut
szczęścia. Gram w najpopularniejszym serialu w Polsce, który ogląda
wielu ludzi. Mój bohater cieszy się sympatią i nie jest ani gangsterem,
ani policjantem. Mam możliwość pokazać się z innej strony.
Andrzejek nie jest ani gangsterem, ani
policjantem, ale w nowych odcinkach „M jak miłość” będzie brał udział w
rozgrywce kryminalnej!
W odcinkach, które zostaną wyemitowane po przerwie wakacyjnej, mój
wątek się rozwinie. Będę miał sporo scen z Marcinem Chodakowskim, czyli
Mikołajem Roznerskim. Nasi bohaterowie wmieszają się w aferę
kryminalną, co na pewno doda pikanterii serialowi. Andrzejek dostanie w
oko za rogiem, w efekcie czego wyląduje nawet w szpitalu. Spokojnie,
prawdopodobnie nic poważnego się nie stanie. Na pewno dałby sobie radę
z napastnikami, gdyby nie zaskoczyli go od tyłu.
A sfera uczuciowa? Czy Andrzejek w
końcu oświadczy się Marzence?!
Nagrywaliśmy już sceny, w których mój bohater się oświadczył, i wiesz
co? Wzruszyłem się! Andrzejek, po tym jak poprosi Marzenkę (Olga
Szomańska - przyp. aut.) o rękę, będzie jej się zwierzać. Opowie o
tragedii rodzinnej sprzed lat, o tym, że jego rodzice nie żyją. Gdy
Olga Szomańska, która ją gra, patrzyła na mnie ze łzami w oczach
podczas kręcenia tej sceny, ścisnęło mi serce. Czułem się, jakbym
rozmawiał z moją prawdziwą partnerką. To będzie dobrze wyglądało w
serialu, jestem o tym przekonany. Znakomicie pracuje mi się z Olgą;
rewelacyjna dziewczyna. Daje mi energię, nie rywalizujemy, tylko się
wspieramy.
Czy Andrzejek zaręczy się w jakiś
spektakularny sposób?
Nie zapominaj, że Andrzejek jest pod pantoflem, Marzenka go
zdominowała. To nieporadny facet, postać komediowa. Ja nie pozwalam
wchodzić sobie na głowę, wolę kierować, ale dla niego taki związek jest
idealny. Dobrze, że kobieta nim dyryguje, bo mógłby nie dać sobie rady
w życiu.
Nagrywaliście już sceny ślubu?
Jutro mam zdjęcia, w których mój bohater odwiedza salon sukien
ślubnych. Oczywiście to niczego nie przesądza, może się jeszcze dużo
wydarzyć, ale...
Po wakacjach wystąpisz gościnnie w
serialu „Na dobre i na złe”. Będziesz pacjentem szpitala w Leśnej
Górze?
Zagram w trzech odcinkach. Mój bohater jest dowódcą oddziału
specjalnego policji, który będzie kierował akcją odbicia szpitala w
Leśnej Górze z rąk terrorystów. Grupa bandytów weźmie zakładników,
poleje się krew. Na planie spotkałem między innymi Antka
Królikowskiego; tym razem byliśmy po przeciwnych stronach barykady.
Z przyjemnością obserwuję, jak rozwija
się twoja kariera. Dostajesz coraz więcej ról, stajesz się coraz
popularniejszy. Skąd bierze się fenomen Tomasza Oświecińskiego?
Moje życie bardzo się zmieniło, nabrało szaleńczego tempa. Dostaję dużo
różnych propozycji zawodowych. Oprócz rol w „M jak miłość” „Na dobre i
na złe”, pracuję jeszcze nad kilkoma projektami, będę między innymi
prowadził program w Player.pl, ale na razie to tajemnica.
Na to, co się teraz dzieje w moim życiu, ma wpływ wiele czynników. Na
pewno istotne jest moje podejście do pracy. Gdy ktoś mnie pyta, czy
czuję się na siłach zagrać jakąś rolę, zawsze odpowiadam: oczywiście!
Lubię wyzwania i nigdy się nie podaję. Staram się jak najlepiej wykonać
powierzone mi zadanie, nie odpuszczam. Przygotowuję się starannie do
każdej roli, nie lekceważę żadnego szczegółu.
Ćwiczysz w domu do kolejnych ról?
Boguś Linda na planie „Pitbulla. Nowe porządki” powiedział mi: słuchaj,
ty nic nie musisz. I tak jest. Cały czas traktuję aktorstwo jak
przygodę, ale ciężko pracuję. Gdy buduję postać, wiem jak ma się
poruszać, mówić i zachowywać. Żeby dobrze poczuć się w jej skórze,
wcielam się w nią cały czas przed rozpoczęciem i podczas zdjęć. Kiedyś
wszędzie zachowywałem się jak Marcin Opałka, którego grałem w
„Pitbullu. Nowe porządki”. W sklepie, komunikacji miejskiej, w banku,
na spacerze z córką w parku – cały czas byłem nim. Wyobraź sobie
reakcje ludzie (śmiech).
Kto odegrał albo odgrywa ważną rolę w
twoim aktorskim życiu?
Bardzo pomogli mi Olga Bołądź i Janusz Chabior, których spotkałem na
planie „Służb specjalnych”. Dopingowali mnie i mówili, że dobrze radzę
sobie na planie. Wtedy uwierzyłem, że mogę zająć się tym na poważnie.
Wcześniej, mimo że grałem epizody w kilku serialach i filmie, nie byłem
przekonany, czy to dla mnie dobra droga. Cieszę się, że tyle gram, bo
przełamuję stereotypy i otwieram oczy ludziom, którzy uważają dużych
facetów za półgłówków. Okazuje się, że mam coś do powiedzenia, że
potrafię grać w filmach i serialach. Piszą do mnie mejle znani polscy
strongmeni czy kulturyści, w których dziękują mi za to, co robię. To
bardzo miłe.
Rozmawiał:
Kuba Zajkowski