Okazuje się, że na scenie aktor „wyleczył się” z nieśmiałości.
- Już w drugiej klasie liceum razem z
kolegami i koleżankami postanowiliśmy założyć kabaret. Wspólnie
pisaliśmy scenariusze, a ja się w tym odnalazłem. Po raz pierwszy
miałem też do czynienia z widownią. Zawsze byłem człowiekiem
introwertycznym, obserwowałem bardziej niż uczestniczyłem i stałem
trochę z boku. Gdy wyszedłem po raz pierwszy na scenę, poczułem się na
niej bardzo dobrze – byłem wolny i swobodny. Dało mi to do myślenia, bo
chciałem wykonywać zawód, który będzie dla mnie drogą rozwoju. Taki
właśnie był początek otwierania się na ludzi, co trwa do dziś –
wspomina gwiazdor na łamach pisma „Gazeta Pomorska”.