Zbigniew Stryj – który w „M jak Miłość” gra Bilskiego – to jeden z najbardziej popularnych aktorów w kraju. Jak wyglądała jego droga do sukcesu?
- Będąc w liceum, zupełnie nie miałem
na siebie pomysłu. Pisałem poezje, miałem rockową kapelę, której byłem
wokalistą. Otaczałem się wspaniałymi przyjaciółmi, którzy także
zajmowali się sztuką. Zacząłem się zastanawiać, co chciałbym robić
– wspomina gwiazdor na łamach „Gazety Wyborczej – Katowice”. - Zdawałem sobie sprawę, że z pisania
wierszy w tym kraju nie wyżyję i że sukcesu na gruncie muzyki rockowej
nie odniosę, bo konkurencja była zbyt duża i wybić się w tamtych
czasach było szalenie trudno. Zadawałem sobie pytanie – czy jest coś,
co mógłbym robić z przyjemnością i jednocześnie na tym zarabiać? Jako
że lubiłem przekazywać swoje przemyślenia innym i w związku z tym, że w
moim domu panował kult teatru, postanowiłem zdawać do szkoły teatralnej
we Wrocławiu. - Nie miałem planu B. Postawiłem na
teatr. Zdałem, ale dopiero za trzecim razem. W międzyczasie imałem się
różnych prac – przy budowie wodociągów, na rampie załadowczej czy też
jako instruktor do spraw sportu i kultury w Domu Górnika –
dodaje artysta.