Człowiek o stu twarzach (co najmniej). Dla jednych już na zawsze zbójnik z Tatr. Dla innych radny powiatu piaseczyńskiego. Za dużo, jak na jednego aktora? Nie, jeśli jest nim WITOLD PYRKOSZ.
Co pana skłoniło do przyjęcia roli w serialu "M jak Miłość"?
Nazwisko reżysera (Ryszard Zatorski), którego znam. No i pieniądze. A poza tym wiejska tematyka. To, że serial jest kręcony niedaleko mojego domu, więc nie zmusza mnie do rozłąki z rodziną.
Myśli pan, że jest jakiś serial, zdolny przebić popularność "Janosika"?
Trudno mi zgadnąć, bo nie oglądam seriali. Nawet tych, w których gram. Ale "Janosika" chyba tak... Natomiast "Czterech pancernych"to nikt nie przebije!
Urodził się pan we Lwowie. Dla wielu to niezapomniane, miasto. Czy dla pana również?
Wspomnienia ze Lwowa mam bardzo słabe, bo wyjechałem stamtąd mając 12 lat. Nie tęsknię za nim, bo tęskni się raczej za ludźmi, z którymi się żyło, niż za samymi murami. Dlatego bardziej brakuje mi, niestety, Krakowa czy Wrocławia... Ale Lwów to miasto, w którym po raz pierwszy byłem w teatrze - na "Królewnie Śnieżce".
Czy zawsze chciał pan być aktorem?
Są tacy, którzy odpowiadają, że "od dziecka". Ja żartuję, że już w kołysce wiedziałem, że zostanę aktorem, bo z biblioteki ojca spadł mi na w szczególności...
Ale to chyba nie był zły wybór?
A wie pani, kiedy to było? 50 lat temu! W 1950 r. zdałem egzamin do szkoły aktorskiej w Krakowie. Co ja wtedy mogłem wiedzieć o życiu i aktorstwie? Kompletnie nic!
Potem już nikt z rodziny nie zrobił tego głupstwa! Ani córka, ani syn, który studiuje na uniwersytecie na wydziale zarządzania i marketingu, a oprócz tego jest na II roku w Europejskim Centrum Fotografii. Natomiast moją wnuczkę Karolinę "wprowadziłem" do ogniska teatralnego przy Teatrze Ochoty.
Więc to chyba nie najgorsze zajęcie, skoro polecił je pan wnuczce?
Kobiety mają w aktorstwie łatwiej. Zwłaszcza, gdy są ładne, bo wtedy w młodości grają role amantek. A moja wnuczka jest bardzo ładna - bo podobna do dziadka!
Natomiast ja grałem zawsze "brzydkie kaczątka". Raz w Teatrze Ochoty byłem nawet gąsiorem w bajce pod tytułem "Brzydkie Kaczątko"...
Ma pan jakiś sposób na stres przed wejściem na scenę?
Po prostu odchodzę od ludzi i idę do zwierząt. Chcę być sam i tyle. Nawet nie palę, bo przestałem pięć lat temu. Znajomy lekarz z Góry Kalwarii powiedział mi: "Jak nie przestaniesz palić, to za rok czeka cię taka astma, że nie będziesz mógł mówić!". No i w ciągu sekundy rzuciłem - po 50 latach, bo paliłem już we Lwowie, podbierając papierosy ojcu. Ale to nie przez charakter czy silną wolę - po prostu przez strach.
Jakie cechy powinien mieć dobry aktor?
Bezwstydność psychiczną i fizyczną - to jest podstawa. No i "iskrę bożą", jeżeli ktoś jest wierzący. A oprócz tego bezczelność, samozaparcie i świadomość tego, że jest się najlepszym. Aktor nie może stać grzecznie w tłumie. Jak wnosi na scenę halabardę, to powinien się przez nią wywrócić i do tego złamać komuś rękę - wtedy dopiero widać, że to aktor!
Gdyby musiał pan wybierać: praca w teatrze albo w filmie, co by pan wybrał?
Finansowo film. Ale ze względów aktorskich i dla kontaktu z widzem - teatr. Bo w teatrze jest komfort. Próby odbywają się półtora miesiąca, wszystko jest zapięte na ostatni guzik... W filmie, a w szczególności w serialu, wszystko robi się "ruchem konika szachowego". Ciągle się "skacze"- np. jednego dnia kręci się pięć scen, z czego trzy z odcinka drugiego, jedną z jedenastego i jedną z siódmego. To zupełny obłęd!
Ostatnio zdecydował się pan na odegranie nowej roli - w polityce. Został pan radnym z gminy Góra Kalwaria. Co pana do tego skłoniło?
Myślałem, że w miejscu w którym żyję, tzn. w Górze Kalwarii, zrobię coś dla kultury. A nie zrobię nic, ponieważ nie ma na to złamanego grosza. W budżecie starostwa na kulturę przeznaczono "zero, przecinek dwa zera" złotych! Samorząd jest fikcją, bo na nic nie ma pieniędzy! A w gminie jest bardzo dużo utalentowanej młodzieży, pełno amatorskich zespołów... Im rzeczywiście warto by poświęcić czas!
Na ekranie zagrał pan aż 118 ról. Czy jest wśród nich jakaś ulubiona?
Bardzo cenię sobie główną rolę w "Mecie". Gdyby nie to, że film przeleżał 8 lat na półkach, to byłbym "drugi Al Pacino"! A z seriali to przede wszystkim "Janosik", przede wszystkim "Czterej pancerni" i przede wszystkim "Alternatywy". A teraz będzie jeszcze przede wszystkim "M jak Miłość".
Czy jest coś, co chciałby pan przekazać na koniec naszym czytelnikom?
Gdybym dzisiaj przyjechał w lepszym nastroju, bez gorączki i przeziębienia, i gdybym nie zapomniał, że się z panią umówiłem, to prawdopodobnie wszystko w tym wywiadzie byłoby powiedziane zupełnie inaczej!
Rozmawiała: Małgorzata Karnaszewska