TVP.pl Informacje Sport Kultura Rozrywka VOD Serwisy tvp.pl Program telewizyjny

Hubert Zduniak

Data publikacji: 2016-02-15

Jeśli kochać, to na całego

Pytany o swoje wady przyznaje, że jest śpiochem, leniem i za dużo je. Pytany o zalety stwierdza krótko: "Mam świetną dziewczynę". Zakochany w teatrze, pustynnych autostradach i uśmiechu pewnej blondynki - HUBERT ZDUNIAK.

  • Ostatnio spotkałam Pana na kweście dla powodzian w Łazienkach Królewskich. Mógłby Pan opowiedzieć swoje wrażenia z tej imprezy?
    Było bardzo fajnie - i podobno zebraliśmy też dużo pieniędzy. Na kweście towarzyszyłem mojej dziewczynie, Dominice. Byłem "naganiaczem", który żartami przyciągał spacerowiczów, a Dominika dokładnie opowiadała im na jaki cel zbieramy. Oczywiście cel był szczytny, ale z ludźmi różnie to bywa... Niektórzy narzekali na Polskę i mówili, że to rząd powinien dawać pieniądze, ale były też osoby bardzo hojne. Ludzie, którzy wiedzieli, w jak trudnej sytuacji są powodzianie i chcieli im pomóc.

  • Niedawno skończył Pan szkołę teatralną i od razu trafił do dwóch popularnych seriali. Jak się to Panu udało?
    Sam się dziwię, że dostałem te role! Po skończeniu szkoły wyjechałem na wakacje i gdy wróciłem od razu zadzwonił do mnie kierownik produkcji serialu "Czułość i kłamstwa". Wziął ode mnie zdjęcia - i jakoś to "poszło" dalej. Później na planie poznałem Natalię Koryncką oraz Maćka Dejczera i tak się złożyło, że razem zaczęliśmy też pracować w "M jak Miłość". Teraz bardzo cieszę się z roli Janka. To facet "blisko mnie": jak kocha, to na całego.

  • W serialu konieczna jest charakteryzacja. Kobiety są przyzwyczajone do godzinnego siedzenia przed lustrem, ale jak znosi to aktor-mężczyzna?
    Dla mnie w makijażu najfajniejszy jest fakt, że mogę sobie pospać. Na zdjęcia z reguły przyjeżdżam bardzo wcześnie rano i w fotelu do charakteryzacji zawsze "dosypiam" kilka chwil.

  • Podobno świetnie gra Pan na gitarze, czy to prawda?
    Nie gram za dobrze, ale znam podstawowe chwyty - CADG - a z nich składa się trzy czwarte polskich piosenek. Wszystko się zaczęło w dzieciństwie, od wyjazdu na kolonie. Tam zobaczyłem, że na gitarze gra kilku moich kumpli. To mi się spodobało i gdy wróciłem do Kalisza, gdzie mieszkałem, poprosiłem jednego, żeby mnie tego nauczył. A że miałem odłożone pieniądze (od dziadka na urodziny), od razu poszedłem do komisu i kupiłem sobie gitarę, która... nie stroiła. W domu Mama oczywiście mnie skrzyczała i kazała ją oddać. Ale później poszła ze mną do sklepu i już razem kupiliśmy nowy instrument.

  • Pojawił się już Pan z gitarą na ekranie?
    Nie, jeszcze nie śpiewałem i nie grałem w żadnym filmie, ale bardzo chętnie wystąpiłbym np. w jakimś musicalu.

  • Większość mężczyzn - przynajmniej z punktu widzenia kobiet - ma "hopla" na punkcie samochodów. Czy Pan też cierpi na taką przypadłość i śni o jakimś aucie?
    Tak, bardzo chciałbym mieć Forda Capri. To stary, piękny samochód z lat 70. i 80. Dlaczego właśnie ten model? Sam się zastanawiałem. Po prostu kiedyś spojrzałem na niego i wiedziałem, że to właśnie "ten". Ma w sobie prostotę, klasykę - a to w życiu lubię najbardziej. No i jest w miarę szybki. Oczywiście jest wiele innych, pięknych samochodów, które też chciałbym mieć, ale akurat ten jest w moim "zasięgu". I jak tylko zbiorę pieniądze mam zamiar go kupić.

  • A gdzie Pan nim pojedzie?
    Marzy nam się z Dominiką podróż po USA. Chcielibyśmy odwiedzić wszystkie stany, zobaczyć Las Vegas i długie, niekończące się autostrady przez środek pustyni... Mam kumpla, który zwiedził Amerykę i mówi, że jadąc taką autostradą można oszaleć ze szczęścia. I na to właśnie liczę!


  • Ma Pan jakieś inne hobby, poza podróżami?
    Tak, kiedyś byłem sportowcem i do dzisiaj bardzo sport lubię. Niedawno, podczas mistrzostw w Edmonton, spędzałem nawet całe noce przed telewizorem! Oglądam zawody, bo dzięki temu mogę "spotkać" na ekranie ludzi, z którymi kiedyś trenowałem. Sam występowałem w dziesięcioboju, co jeść dość trudne, bo obejmuje właściwie wszystkie pozostałe dyscypliny. Ćwiczyłem z najlepszą w kraju siedmioboistką Urszulą Włodarczyk i ze znakomitym trenerem Markiem Kubiszewskim. Podobno miałem nawet talent i mogłem zajść daleko, ale trochę za wcześnie zrezygnowałem.

  • Dlaczego?
    Bo w drodze na kolejne zawody poznałem w pociągu dziewczynę, która zaprosiła mnie do Gdańska. Gdy do niej pojechałem, zaprowadziła mnie do teatru Wojciecha Misiury. A ja po prostu w nim zostałem - z dnia na dzień - i po roku zdałem do szkoły teatralnej. Tak skończyłem ze sportem wyczynowym, ale do dzisiaj lubię np. surfować.

  • Prywatnie jest Pan związany z Dominiką Ostałowską, która również występuje w "M. jak Miłość". Co Pana najbardziej w niej urzekło?
    Usta, które nie wiadomo czy się śmieją czy płaczą.

  • Czy rola Janka to Pana pierwsza okazja do wspólnej pracy z Dominiką?
    Nie, kiedyś spotkaliśmy się już przy "Dybuku" Agnieszki Holland. Było to o tyle śmieszne, że niedługo wcześniej zauważyłem Dominikę w teatrze, parę razy się umówiliśmy i od razu okazało się, że... mam grać jej narzeczonego. Teraz, w "M jak Miłość" występujemy co prawda w dwóch różnych wątkach, ale to i tak miłe. W przyszłości bardzo chciałbym np. zagrać z Dominiką w jakimś filmie drogi, jak "California". W Polsce może to być trudne, ale marzenia są marzeniami, więc może się spełnią...
    Czy spełni się też niedługo marzenie o Państwa ślubie?
    Nie powiem tak i nie powiem nie!
    Rozmawiała: Małgorzata Karnaszewska

  • Bitwa more
    Jan
    Paweł