TVP.pl Informacje Sport Kultura Rozrywka VOD Serwisy tvp.pl Program telewizyjny

Gdyby nie aktorstwo, to co? – wywiad z Kacprem Kuszewskim

. Data publikacji: 2016-02-15

Wiele lat przeżyłem w przeświadczeniu, że jestem człowiekiem spokojnym i opanowanym. Do dziś wielu moich znajomych tak uważa. Tymczasem jestem człowiekiem bardzo emocjonalnym. Trzymam te emocje w środku, albo pozwalam im przechodzić „bokiem”, jednak gdy się zbytnio nagromadzą, pojawia się nagle irytacja i nerwowość.

A jaki sposób na ujarzmienie stresu ma Kacper Kuszewski?
Trudne pytanie, bo cały czas się tego uczę. Wiele lat przeżyłem w przeświadczeniu, że jestem człowiekiem spokojnym i opanowanym. Do dziś wielu moich znajomych tak uważa. Tymczasem jestem człowiekiem bardzo emocjonalnym. Trzymam te emocje w środku, albo pozwalam im przechodzić „bokiem”, jednak gdy się zbytnio nagromadzą, pojawia się nagle irytacja i nerwowość. Praca na planie bywa bardzo stresująca i czasami zdarza się, że wybucham a potem jest mi głupio. Ale to chyba normalne w tym zawodzie... (śmiech)
Natomiast tremy raczej nie odczuwam. Może dlatego, że pracując w „M jak Miłość”, właściwie w tym samym składzie od siedmiu lat, wszyscy zdążyliśmy się poznać. Chociaż... ostatnio stresem była dla mnie dość intymna scena miłosna z Małgosią Kożuchowską. W filmie fabularnym mielibyśmy czas na stworzenie odpowiedniej atmosfery, na próby i oswojenie się z taką sceną. W serialu pracuje się w pośpiechu, ujęcie za ujęciem. Podczas, gdy ekipa rozstawia kamery i światła, dookoła harmider i pełno ludzi, ty już leżysz na łóżku z partnerką i przymierzasz się do zagrania takiej sceny. To krępujące. Ratunkiem jest całkowita koncentracja.
W teatrze nigdy nie czuję tremy. Raczej – radosne podekscytowanie. Być może dlatego, że w zasadzie całe dzieciństwo, z racji zawodu moich rodziców, spędziłem w teatrze, on był moim drugim domem. Do dziś czuję się tam dobrze i bezpiecznie.
Natomiast, gdy występuję na estradzie jako muzyk mam potworną tremę! Przez dwanaście lat egzaminy w szkole muzycznej były koszmarem! Trzęsły mi się ręce i nogi, ciągle się myliłem i nie umiałem nic na to poradzić. Właśnie dlatego zrezygnowałem z dalszej nauki.
Nie zostałeś muzykiem. Jednak - gdyby nie aktorstwo, to co?
Nie bardzo potrafię sobie wyobrazić, co innego mógłbym robić w życiu. Chyba mam to w genach. Moja mama tak bardzo chciała zostać aktorką, że pojechała na egzaminy wstępne do szkoły teatralnej w tajemnicy przed rodzicami i skończyła studia wbrew ich woli. Co prawda kiedy ja postanowiłem rozpocząć studia aktorskie, nie bardzo się ucieszyła - była już świadoma ciemniejszych stron tego zawodu. W przygotowaniu do egzaminów pomagał mi więc mój tata – reżyser. Ja zaś nie miałem innych pomysłów na życie. W teatr bawiłem się przez całe dzieciństwo, miałem za sobą role na prawdziwej scenie, między innymi w Teatrze Muzycznym w Gdyni, zaś w klasie maturalnej reżyserowałem kabaretowe przedstawienie na studniówkę. Po prostu wiedziałem, że chcę się tym zajmować. Poza tym, po dwunastu latach nauki w szkole muzycznej, raczej trudno było mi myśleć o dostaniu się na uniwersytet... jednak, gdy po skończeniu szkoły teatralnej, propozycje zawodowe nie posypały się jak z rękawa, postanowiłem wziąć życie za rogi i...
...zdałeś na Etnologię i Antropologię Kulturową...
Myślałem - pójdzie łatwo, bo to na pewno nie jest oblegany kierunek... Jakże się myliłem... na 40 miejsc 500 kandydatów! Zdałem sobie sprawę, że nie mam szans: po czterech latach szkoły teatralnej mam stanąć w szranki ze świeżo „obkutymi” maturzystami? A jednak! Dostałem się na 39 pozycji! I znów los zdecydował za mnie. W trakcie wakacji sypnęły się zawodowe propozycje, tak więc po pierwszym semestrze zakończyłem swoją przygodę z tym kierunkiem. Może kiedyś zdarzy mi się zagrać jakiegoś etnologa, choć przyznam, że najbardziej marzy mi się rola w filmie kostiumowym typu: „Niebezpieczne związki”. Interesuje mnie kino psychologiczne, oparte na bliskim kontakcie reżysera z aktorami, gdzie ważne są nie efekty specjalne, ale ludzie.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiała: Justyna Tawicka

Bitwa more
Jan
Paweł