W szkole interesowała się pani sportem. Co zdecydowało, że związała Pani
swoje życie z aktorstwem?
Rzeczywiście interesowałam się sportem. W dzieciństwie, gdy mieszkałam w Dusznikach Zdroju, chodziłam do szkoły sportowej im. Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny, którzy byli narciarzami i moimi wielkimi idolami. Trenowałam głównie lekkoatletykę, biegałam. Uwielbiałam treningi i atmosferę zawodów. W ostatnich latach podstawówki przeniosłam się do Paczkowa i tam trafiłam do drużyny siatkarskiej, która odnosiła wiele sukcesów. Po szkole moje koleżanki poszły dalej grać, natomiast ja wyjechałam do liceum do Wrocławia i tam właśnie rozpoczęło się moje zainteresowanie aktorstwem. Grałam w szkolnym kółku teatralnym, jeździłam na warsztaty, chodziłam na spektakle, robiłam wywiady z aktorami. Wtedy chciałam zostać dziennikarką i pisać o teatrze, ale szybko zorientowałam się, że bardziej pociągają mnie zakurzone kulisy niż wyczyszczone krzesła na widowni... Co prawda najpierw zdałam na polonistykę, ale już wiedziałam, że to nie to. W szkole teatralnej miałam mnóstwo kolegów. Pytali mnie dlaczego nie studiuję aktorstwa, tylko chcę być "pismakiem". Nie miałam odwagi od razu po maturze pójść na egzamin. Ale kiedy już się zdecydowałam pojechać do Krakowa, na wymarzony wydział aktorski zdałam za pierwszym razem. Czułam, że to była odpowiednia chwila, że musi się udać.
O egzaminach na wydział aktorski krąży wiele legend. Jak pani wspomina swój egzamin? Czy dostała pani do wykonania jakieś nietypowe zadanie?
Wiem, że w internecie można znaleźć anegdotę o moim "modleniu się". Miałam powiedzieć fragment przygotowanej prozy tak, jakbym się modliła. Pani prof. Anna Polony, która mnie egzaminowała, mówiła, że mam się rozpłakać. Modliłam się żarliwie, modliłam i nic, żadna łza nie chciała skapnąć. Z opresji wyratował mnie prof. Jerzy Trela. Powiedział, żebym spojrzała w reflektor i nie mrugała. Popatrzyłam i rzeczywiście, oczy zaszły mi łzami. Egzamin ogólnie wspominam jako coś szalonego. Trzy etapy, dwa tygodnie wycięte z życiorysu. Wieczór przed trzecim, decydującym etapem, spędziłam na próbie generalnej "Dziadów" Mickiewicza, w reż. Jerzego Grzegorzewskiego. Siedziałam w Teatrze Starym do trzeciej nad ranem! Na egzamin przyszłam z podkrążonymi z niewyspania oczami, ale warto było zarwać noc!
Przeważnie gra pani kobiety zdecydowane,bardzo pewne siebie. Nie zawsze są to pozytywne postaci. Mimo to i tak ma pani grono wielbicieli...
W takim razie mam rozsądną widownię (śmiech). Pamiętam, że po pokazie "Bezmiaru sprawiedliwości" Wiesława Saniewskiego na festiwalu filmowym w Gdyni, wiele osób mówiło mi, że nie chciałoby spotkać na swojej drodze granej przeze mnie pani sędzi. Na szczęście nie myśleli że ona to ja. Jeśli ktoś znienawidziłby mnie za charakter postaci, którą gram - pomyślałabym, że coś z nim jest nie tak. Jak na razie, takich strasznie czarnych charakterów na swoim koncie jeszcze nie mam. Przecież Grażyna z "M jak Miłość" jest całkiem sympatyczna. A w teatrze ostatnio gram dobrą Wróżkę w "Mikołajowej przygodzie w teatrze" i dzieci mnie uwielbiają, więc nie jest tak źle!
Którą swoją rolę lubi pani najbardziej i dlaczego?
Najbliższa mojemu sercu rola to Solange w filmie Jerzego Antczaka i Jadwigi Barańskiej. To oni byli moimi pierwszymi nauczycielami filmowymi. Skończyłam szkołę teatralną i większość pojęć używanych przy kręceniu filmu była mi całkowicie obca. Gdy weszłam na plan, nie wiedziałam, która kamera mnie filmuje, gdzie mam patrzeć. Nie wiedziałam, że są duble, że gra się "na strony". Wszystko grałam na "stówę", czy byłam w kadrze, czy nie. Dopiero wspaniały operator, Edward Kłosiński, uczył mnie krok po kroku tego elementarza. Był bardzo cierpliwy i przesympatyczny. Nigdy nie zapomnę mojego pierwszego dnia na planie. Otwock, muzeum, kręciliśmy paryskie mieszkanie Chopina. Dostałam stylowe buciki z cielęcej skórki, uszyte specjalnie dla mnie. W muzeum parkiety wypucowane, ja energicznie wkraczam na plan i... Leżę! Ślisko jak na lodowisku! I tak kilka razy - kamera poszła, akcja, a ja leżę! To był mój wjazd do polskiego kina!
W kolejnej części wywiadu będziecie mogli przeczytać o góralskich korzeniach Aktorki, jej podwórkowej roli oraz o... Paczkowie oczywiście! Zapraszamy.
Rozmawiała: Magda Andzelm