Jak już wcześniej wspomniałaś - przygotowywałaś dyplom w Akademii Teatralnej. Powiedz, co to za przedstawienie?
Tytuł to „Nosorożce”. Pracowaliśmy na tekście Ionesci. Powiem szczerze, że to była moja najlepsza praca w tej szkole. Jestem w ekipie siedmiu osób. Gram starą babcię, która nie znosi swojego męża. Gram też taką panią z klatką na głowie. „Pańcia dzidzibudka” -0 tak mnie nazwali na roku (śmiech). To teatr formy, więc trudno o tym opowiadać - trzeba to zobaczyć. Serdecznie zapraszam.
Jakie masz plany po ukończeniu Akademii? Czy chciałabyś grać w teatrze, czy może skupić się bardziej na filmie?
To właśnie teatr mnie pociąga - inne myślenie, otwartość umysłu, nieograniczona przestrzeń. Przez cały czas spektaklu jestem postacią, którą gram. Mam kontakt z publicznością. To dobry trening. Oczywiście serial też hartuje. Ale w teatrze jest ciągłość postaci i wydarzeń. W serialu gra się czasem zupełnie różne sceny oderwane od siebie. Jednak po to jestem aktorką, żeby móc robić jedno i drugie. Chciałabym oczywiście też zagrać w fabule...
Marzysz o jakiejś konkretnej roli?
Chciałabym łamać postać, jej wewnętrzność z zewnętrznością. Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to postać jaką stworzyła Charlize Theron w filmie „Monster”. Właśnie to mi się podoba. Musiała przedstawić złożoność charakteru, zmienić się zupełnie. To wielkie wyzwanie dla aktorki. Ktoś mi może powiedzieć, że pasuję do roli grzecznej, poukładanej Majki, ale ja mam jeszcze parę innych rzeczy w sobie, które się we mnie kołaczą...
Dlaczego aktorstwo?
A dlaczego nie?
Marzyłaś o tym w dzieciństwie?
Gdzieś to zawsze we mnie siedziało. Jako mała dziewczynka uwielbiałam wiersze, książki, piosenki. Pamiętam swoje podróże z babcią nad morze. Na plaży było coś w rodzaju karaoke. Babcia nie zdążyła się nawet odwrócić, a ja już byłam z powrotem z nagrodą (śmiech). Potem trochę się to we mnie uśpiło i pod koniec liceum wróciło. Już za pierwszym razem dostałam się do Akademii Teatralnej w Warszawie. Pamiętam też, że kiedyś, mając siedem lat, wróżyliśmy sobie w Andrzejki w szkole. Ja wylosowałam wróżbę, która brzmiała: śpiewająca aktorka...
Wierzysz w takie wróżby?
No właśnie nie... Ale mój kolega ostatnio powiedział: umieć czytać znaki - to pomaga w życiu.
A gdyby nie aktorstwo to co?
Po liceum wybrałam jeszcze dwa kierunki - zachowawczo germanistykę i AWF. Jestem typem sportowca, więc dlatego AWF. Ale dziwnie się złożyło, że złożyłam papiery o jeden dzień za późno. Moim marzeniem było też pracować w bibliotece - siedzieć całymi dniami między półkami z książkami. Uwielbiam to. W swojej osiedlowej bibliotece przesiadywałam kiedyś całymi dniami...
Czy posiadasz jakiś wzór, który starasz się naśladować? Ideał, do którego dążysz lub po prostu kogoś, kto Cię inspiruje?
Każdy powinien przede wszystkim słuchać i uczyć się siebie. Ja to właśnie robię.
Wzorem natomiast jest dla mnie mój profesor - Zbigniew Zapasiewicz. Miałam z nim przez trzy lata zajęcia z wierszu i po prostu go uwielbiam - jego charyzmę, jak chodzi, mówi, jak się zachowuje oraz to, co przekazuje swoim podopiecznym. Bardzo dobrze mi się z nim pracowało. Jest niesamowity pod tym względem, że wywodzi się jeszcze z innego teatru, ale zarazem jest na tyle liberalny i otwarty, że jak ktoś ma ochotę nagle zmienić swoją interpretację, pracować w inny sposób to nie jest to żaden problem.
Jaka jest Majka? Co ma wspólnego z Laurą oraz co może wyniknąć ze znajomości z Pawłem? Możecie się tego dowiedzieć tylko z trzeciej części wywiadu. Klikajcie i czytajcie!
Rozmawiała:
Zuzanna Rzymanek