TVP.pl Informacje Sport Kultura Rozrywka VOD Serwisy tvp.pl Program telewizyjny

„Zagrać z pająkiem?! O nie!” - rozmowa z Andżeliką Piechowiak

. Data publikacji: 2016-02-15

Mam taką arachnofobię, że jak ktoś by mi zlecił zagrać w „Spidermanie”, to scena w laboratorium byłaby pełna mojego dzikiego wrzasku. Prędzej bym wsadziła głowę w paszczę lwa albo wskoczyła do basenu z rekinem ludojadem…


Zapraszamy na kolejną część wywiadu z Andżeliką Piechowiak, a w niej... o tej „drugiej stronie” tworzenia, aktorskich autorytetach i perfekcjonizmie. Klikajcie i czytajcie.

Powstał taki polski film, w którym wiesz, że chciałabyś zagrać?
Gdybym mogła cofnąć się w czasie, to chciałabym zagrać w którymś filmie Stanisława Barei. To taka sfera marzeń, ale przecież marzenia mogą być nierealne (śmiech). Tamten humor jest absolutnie przecudowny! Filmy i seriale takie jak „Alternartwy 4” można „łyżkami jeść”. Może jeszcze kiedyś ten humor się odrodzi, może wskoczymy na taki poziom polskiego absurdu.
Z kim sławnym chciałabyś się spotkać?
Z Robertem De Niro, Meryl Streep, albo Cate Blanchett.
I o co byś ich zapytała?
Nie wiem, pewnie z początku plotłabym jakieś „głupoty”. Ze stresu nie wiedziałabym, o co pytać (śmiech). Ale gdyby mieli chwilę czasu, chętnie porozmawiałam o przysłowiowym niczym, o zwykłych rzeczach, o ich codzienności. To najlepszy sposób, żeby dowiedzieć się czegoś o człowieku.
Dlaczego właśnie oni są dla ciebie „naj”?
Są niesamowici, bo potrafią zachowywać się jak kameleon. Łamią stereotypy i zmieniają wizerunek, zawsze pozostając niezwykle wiarygodnymi. Cate Blanchett kiedy ma być piękna, jest olśniewająca, kiedy ma być stara, zmęczona i pełna goryczy, wierzy się, że całe życie ma już za sobą, kiedy gra zranioną, przechodzą dreszcze, groźna wzbudza strach. Na tym polega wspaniałe aktorstwo.
Jesteś krytyczna wobec swojej gry?
Nie lubię oglądać siebie. Mało tego, czasem jak zobaczę to, co zagrałam - potrafię wpaść w depresję na cały dzień.
To perfekcjonizm?
Mam dystans do siebie i potrafię się z siebie śmiać, ale to bardziej kwestia tego, że my siebie sami postrzegamy inaczej, niż inni. Poza tym, zawsze chcielibyśmy zrobić coś lepiej. Jak w coś wkłada się dużo serca, to człowiek wyobraża sobie, że efekt jest idealny. A potem przeżywa lekkie rozczarowanie.
Jakiemu aktorskiemu wyzwaniu trudno byłoby Ci sprostać?
Nie zagrałabym z pająkiem! Mam taką arachnofobię, że jak ktoś by mi zlecił zagrać w „Spidermanie”, to scena w laboratorium byłaby pełna mojego dzikiego wrzasku (śmiech). Prędzej bym wsadziła głowę w paszczę lwa albo wskoczyła do basenu z rekinem ludojadem… Ale zagrać z pająkiem.?! O NIE!
Grasz w przedstawieniu "Mężczyźni na skraju załamania nerwowego" razem z Michałem Lesieniem. Czy związek aktorów i wspólna praca pomaga, czy utrudnia relacje w związku?
Nie mam takiego poczucia, że to pomaga lub przeszkadza. W „M jak Miłość” nie widujemy się, a grając razem, nie zastanawiamy się nad tym, że jesteśmy parą. Na planie on staje się dla mnie postacią, którą gra, a po pracy jest dalej moim narzeczonym. Może jedynie trudniej jest zagrać sceny intymne. Nie dlatego, że my mamy problem, ale dlatego, że inni chcą w tym zobaczyć jakieś prywatne fragmenty naszych zachowań…
Nie masz ochoty powiedzieć Michałowi, że mógł coś lepiej zagrać?
Michał (serialowy dyrektor lipnickiej szkoły - Arkadiusz Nowacki - przyp.red.) wie (śmiech), że jestem bardzo krytyczna i wobec siebie, i wobec niego. Nawet już mnie nie pyta (śmiech). W teatrze dobrze mieć doradcę, który obiektywnie oceni twoją pracę i wtedy dzielimy się wzajemnie swoimi uwagami. W serialu jest to chwilami rzemieślnicza praca, która zależy do tylu różnych rzeczy, że nie podsumowujemy się nawzajem.
Poza tym on jest moim dobrym duchem. Często bardziej we mnie wierzy, niż ja sama w siebie. Michał zainspirował mnie do zajęcia się wieloma rzeczami poza aktorstwem.


Jesteście zaprzeczeniem stwierdzenia, że związki między aktorami się nie udają?
Jesteśmy tylko 4 lata ze sobą, więc jeszcze kawał czasu przed nami, aby to potwierdzić czy zaprzeczyć. Na pewno dobrze się rozumiemy. Nie muszę mu tłumaczyć, dlaczego tak, a nie inaczej czuję się po zdjęciach, albo co mi przeszkadza w pracy. Wspólne zamiłowanie natomiast spowodowało, że teraz zajęliśmy się razem także produkcją teatralną.
Zdradzisz coś więcej na ten temat?
Wyprodukowaliśmy w Teatrze Kamienica spektakl pt. „Motyle są wolne” z Martą Żmudą-Trzebiatowską, Lesławem Żurkiem i Ewą Kasprzyk w rolach głównych. Zajęliśmy się teraz tą „drugą stroną” tworzenia i to też jest fajne.
I jak ci się podoba praca po tej „drugiej stronie”?
Bardzo! W jakimś sensie pogłębiła się moja wiedza o selekcji aktorów (śmiech). Lubię robić różne nowe rzeczy. Aktorstwo jest zawodem, na który nie bardzo ma się wpływ. Albo ktoś mnie obsadzi w tej roli, albo nie. W produkcji to ja mam kontrolę, decyduję o scenografii, o kostiumach, o miejscu, o sztuce. Miła odmiana.
W kolejnej odsłonie wywiadu dowiecie się o niezapomnianej romantycznej podróży i o tym, dlaczego aktorka czasem wpada w histeryczny chichot. Poznacie też Cepelię. Zapraszamy na wywiad wkrótce, a już dziś - do Teatru Emiliana Kamińskiego (serialowego ojca Madzi) na spektakl wyprodukowany przez Andżelikę Piechowiak!
Rozmawiała: Joanna Rutkowska

Bitwa more
Jan
Paweł