Zapraszamy na drugą część wywiadu z Krystianem Wieczorkiem. Aktor opowie, dlaczego aż trzy razy musiał zdawać do szkoły teatralnej. Zdradzi również, co w teatrze sprawia mu największą frajdę oraz czemu lubi się „gotować” na scenie! Miłej lektury.
Co Cię "kręci" w twojej pracy?
W pracy nie lubię bezpiecznych sytuacji. Bo bezpieczeństwo jest niebezpieczne dla twórczości (śmiech). Przyznam się też, że bardzo lubię się „gotować” w teatrze. Czyli sytuacje, gdy nie można już grać, bo człowiek cały czas się śmieje. Bardzo oczyszczająca sprawa.
Krążysz po Polsce. Gdańsk, Warszawa, Łódź... Angażujesz się co chwila w nowe projekty. Przyjdzie kiedyś czas, że będziesz musiał wybrać - teatr, czy seriale?
Na razie nie wyobrażam sobie tego. Ale biorę pod uwagę mały rozwód z teatrem, gdyby zaistniała taka potrzeba. Na pewno nigdy nie zrezygnuję z niego na stałe. Zbyt ważny dla mnie jest bezpośredni kontakt z widzem i ciągłe zmaganie się z publicznością. Pociąga mnie zmienność w teatrze. Choć codziennie gramy ten sam spektakl, to jednak każde przedstawienie jest inne. Największą frajdę sprawia mi, gdy zdarza się jakaś improwizacja. Można sprawdzić się w różnych rolach i to się przenosi na całą aktorską aktywność. Od teatru i serialu po film, czy radio.
Na reklamę też?
To dziwna sprawa z tą reklamą. Ja od razu po szkole zagrałem chyba w siedmiu takich przedsięwzięciach. To też jest działalność aktorska, choć niezbyt kreatywna, bo wszystko jest podporządkowane produktowi a aktor jest raczej drugorzędny. Ja wolę wyzwania, które mnie inspirują. Ale jestem daleki od oceniania kogokolwiek, bo przecież aktor to najemnik i każdy ma swoją drogę i motywy.
Późno zdecydowałeś się na karierę poza teatrem.
Do tej pory byłem zarobiony w teatrze. W Bydgoszczy przez trzy lata grałem prawie codziennie! To był fantastyczny czas. Rozegranie jest bardzo potrzebne, aby uwierzyć w siebie. Zwłaszcza po szkole. Bo człowiek niby wie, czego chce, a potwierdzenie tego jest cholernie potrzebne. Potem trzeba dalej rozwinąć skrzydła...
A gdyby nie aktorstwo - to co?
Zawsze myślałem, że będę sportowcem, bo trenowałem taekwondo. Pasjonowały mnie też góry, więc może byłbym niezłym zawodowym traperem (śmiech).
To kiedy urodziła się myśl, że jednak aktorstwo?
Moja droga była skomplikowana, bo kończyłem najpierw zawodówkę, potem technikum. Ale ta myśl konsekwentnie we mnie kiełkowała. Dużo też w tym przypadku i zbiegów okoliczności, ale aktorstwo to taka wypadkowa moich zainteresowań, wiec prędzej czy później i tak bym pewnie zderzył się z teatrem.
Jaki masz zawód wyuczony?
Jestem technikiem obróbki ze skrawaniem… Wypas (śmiech)!
O, to może jesteś w domu złotą rączką?
Oj, właśnie nie! Przez to, że musiałem to robić, teraz nienawidzę domowego majsterkowania. Rzeczy techniczne i babranie się w smarach zostawiam fachowcom. Paradoksalnie przez to, że byłem w zawodzie odtwórczym, to wiem, że teraz chcę być twórczym we wszystkim, co robię.
Dopiero za trzecim razem dostałeś się do szkoły teatralnej. Nie denerwowało Cię to, że wcześniej inni okazali się lepsi od ciebie?
Pewnie, że mnie szlag trafiał. Kolejne odroczenie tej szkoły powodowało frustrację i napięcie. Ale nazwałbym to pozytywną zazdrością o to, że inni już robią to, o czym ja marzę. Motywację miałem ogromną. Potrafiłem zrezygnować z dobrej prywatnej szkoły, aby zamknąć się w pokoju i godzinami ćwiczyć.
Na czym Cię odrzucali?
Uważano, że mam „schowany” głos. Jak widać, można to wypracować i dopiąć swego. Z perspektywy czasu widzę, że szkoła dużo dała, ale i też dużo zabrała.
Co Ci zabrała?
Całe moje prywatne życie. Nie ma innego wyjścia, jeśli chce się być dobrym - trzeba się poświęcić.
A jak było po zdaniu do szkoły teatralnej?
Dopiero wtedy zaczęły się schody. Trafiłem na okres, kiedy ludzie nie trzymali się już grupą tylko stawiali na indywidualizm. Czuć było rywalizację. Gdy szliśmy razem z kolegą na studia, wyobrażaliśmy sobie, że będziemy razem siedzieć i gadać o sztuce. A okazało się, że trzeba ze sobą walczyć. I czar prysł...
Z kolejnej części wywiadu dowiecie się do jakich filmów aktor wraca po piętnaście razy. A także tego, jaki nowy sport zaczął uprawiać i co sądzi o byciu sławnym. Zapraszamy już wkrótce!
Rozmawiała: Joanna Rutkowska