TVP.pl Informacje Sport Kultura Rozrywka VOD Serwisy tvp.pl Program telewizyjny

Od małej miss do galerianki – rozmowa z Anią Karczmarczyk

. Data publikacji: 2016-02-15

Nie macie czegoś drogiego, czy trendy - ja też nie mam, ale kupuję sobie w second handzie i jest dobrze. A jeśli ktoś chce koniecznie się przypasować do jakiegoś środowiska, to powinien to zrobić za pomocą swojego charakteru, a nie portfela.

Zapraszamy na kolejną część rozmowy z Anią Karczmarczyk. Tym razem młoda aktorka opowie o swoich początkach w show biznesie oraz o tym, co sądzi o tzw. galeriankach... Miłej lektury.
Dawno, dawno temu, jako dziecko statystowałaś w filmach?
W wieku lat siedmiu wypatrzył mnie na ulicy agent i zaczęłam statystować tyle, że nie w filmach tylko w reklamach. Między innymi występowałam z Przemkiem Saletą. Mam nawet autograf (śmiech). A potem był show dla dzieci „Bajkowa Miss 97” i pamiętam, że bardzo dobrze się tam bawiłam.
Mała gwiazda?
I laleczka. Na głowie kucyki z „białych” włosów z czerwonymi kokardami i granatowa sukienka w czerwoną kratę. Miałam 6 lat i wyglądałam jak słodki cukiereczek (śmiech). A potem połknęłam bakcyla i bardzo chciałam chodzić na wszystkie castingi. Rodzice mieli ze mną ciężko, bo męczyłam ich o to niesamowicie.
A nie chciałaś iść z koleżankami tak po prostu pobawić się lalkami?
Castingi dużo uczą.
Tak, ale małe dziecko chyba się nad tym nie zastanawia?
Dla mnie była to lepsza zabawa, niż te lalki...
Zaczęłaś karierę od filmu „Galerianki”. To nie jest rola dla delikatnych osób.
Zgadza się. Miałam 16 lat i bez wahania zgodziłam się na wszystko, co ta rola ze sobą niosła. Rodzice wierzą w moje decyzje, ale oczywiście zwrócili mi uwagę, że mogę mieć problemy z odwagą na planie przy scenach erotycznych. Pytali reżyserkę jak te sceny mają być pokazane itd. A ja i tak bardzo chciałam zagrać. Ta rola była dla mnie wyzwaniem, nauką i dała mi odwagę do przełamania swoich lęków i barier. Jeśli kobieta jest aktorką, to jej ciało jest narzędziem i gra całą sobą!
Szybko odnalazłaś się w fabule, która nawet dla dorosłego jest ciężka w odbiorze.
Dla młodych osób film chyba jest mniej szokujący, ponieważ z wulgaryzmem spotykamy się na co dzień. Moi znajomi mi czasem mówią, że widzieli galerianki w „akcji”. Mam satysfakcję, że zagrałam w filmie, który otworzył oczy na zjawisko sprzedawania się dzieciaków za ładne i niekoniecznie drogie rzeczy.
A co sądzisz o dziewczynach, które to robią?
Szkoda mi ich. Może zdarza się tak, że niektóre dziewczyny nie mają wyjścia, jak Sonia ze „Zbrodni i kary”. Ale jeśli ktoś robi to tylko dla fajniejszych rzeczy, to nie jestem w stanie tego zrozumieć. Nikomu nie jest łatwo, ale można pójść do dorywczej pracy, a nie kusić się na „łatwą” kasę. Nie macie czegoś drogiego, czy trendy - ja też nie mam, ale kupuję sobie w second handzie i też jest dobrze. A jeśli ktoś chce koniecznie się przypasować do jakiegoś środowiska, to powinien to zrobić za pomocą swojego charakteru, a nie portfela.
Za swoją kreacje w „Galeriankach” otrzymałaś prestiżowe nagrody. Czy uznanie w postaci nagród jest dla Ciebie ważne?
Nagrody dodały mi skrzydeł. Pamiętam jak dziś, gdy dostałam w Koszalinie pierwszą nagrodę za debiut. Było to dla mnie coś bardzo ważnego. Tym bardziej, że nie jestem ze środowiska i to, co robię zostało dostrzeżone. Wcześniej miałam obawy, nie wierzyłam w siebie i myślałam, że inni widzą tylko moje niedociągnięcia. Nagroda dała mi zastrzyk energii – jednak coś potrafię, warto próbować! Potem dostałam nagrodę na międzynarodowym festiwalu w Cottbus. I dotarło do mnie, że wygrałam nawet z aktorkami po szkołach. Teraz już nie mam wyjścia i muszę pokazać, że stać mnie na więcej i nie tylko ludziom, ale i samej sobie. Dostałam kredyt zaufania i nie mogę nikogo zawieść.
Na jakiej publiczności najbardziej Ci zależy?


Chciałabym bardzo grać w filmach. Film daje możliwość stworzenia za każdym razem czegoś innego. Jest to zamknięta formuła, a w serialu gra się jedną postać miesiącami i nigdy nie wiadomo, co się z nią dalej stanie. Ale odpowiadając na pytanie - chciałabym mieć po prostu wierną publiczność, która by mnie akceptowała i popierała w tym co robię.
Nie boisz się tego, co Ci przyniesie popularność?
Nie!
Bycie znaną osobą może spowodować natarczywą ciekawość tabloidów...
Nie będzie im się chciało do mnie, do Otwocka przyjeżdżać (śmiech).
Już niebawem trzecia część rozmowy z Anią. Wtedy dowiecie się o jej życiowym planie awaryjnym na przyszłość, o pokonywaniu barier w pracy i licznych zainteresowaniach młodej gwiazdy. Zapraszamy już wkrótce.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska

Bitwa more
Jan
Paweł