Z okazji dziesięciolecia serialu „M jak Miłość” zapraszamy na wywiad z Bożeną Stachurą. Aktorka zdradzi w nim jaka była, gdy sama miała dziesięć lat i co czuje do swojej bohaterki Grażyny. A także opowie, czego dzięki niej się nauczyła.
W tym roku po raz kolejny uczestniczyła Pani w Zlocie Fanów „M jak Miłość”, jak było?
Muszę się pochwalić, że jestem weteranką spotkań z fanami. Byłam na wszystkich czterech zlotach. Począwszy od pierwszego organizowanego w Warszawie, przez Bydgoszcz do Gdyni. W tym roku znów przybyło bardzo dużo ludzi i jak zawsze było fantastycznie.
Jakie pytania mieli do Pani widzowie?
Dało się zauważyć, że nie jest im obojętne, co się stanie z tą „złą” Grażyną. Pytali mnie: czy pogodzi się z Hanką? Czy będzie z Michałem? Chyba ich zmartwiłam mówiąc, że Grażyna rozwiedzie się z Łagodą. Jednak panie i tak twardo życzyły mi szczęścia z mężem (śmiech).
Dołączyła Pani do serialu 4 lata temu, jak Pani wspomina ten czas?
Nie wiem, kiedy to minęło… Pamiętam wielkie wyczekiwanie, bo na casting do roli Grażyny zgłosiło się około stu aktorek. Bardzo się cieszyłam, gdy okazało się, że to ja wcielę się w tę rolę. Pierwszy dzień zdjęciowy był bardzo sympatyczny - kręciliśmy scenę pogawędki z Małgosią Kożuchowską w pubie. Miałam wrażenie, że ekipa na planie bacznie mnie obserwowała, czy przyszłam przygotowana. Na szczęście tekst umiałam na blachę (śmiech)!
Grażyna jest postacią kontrowersyjną, a zaskarbiła sobie widzów.
Wydaje mi się, że sympatia jaką widzowie obdarzyli moją postać zaskoczyła wszystkich, w tym samych jej twórców. Grażyna miała zamącić i zniknąć, ale jej popularność spowodowała, że zakorzeniła się w serialu.
A lubi ją Pani?
Lubię ją za jej barwność. Jej losy są tak samo zaskakujące dla mnie, jak i dla widzów. Dostaję scenariusz i nigdy nie wiem, co się zdarzy. Na przykład wypadek samochodowy i pobyt Grażyny w więzieniu był dla mnie szokiem. Bardzo się cieszę, że scenarzyści nie oszczędzają Grażyny, bo im bardziej dramatycznie, tym więcej emocji do zagrania, a ja lubię jak nie jest za łatwo.
Co by było, gdyby Grażyna zmieniła się w dobrą postać?
Myślę, że nigdy nie będzie to postać jednoznacznie dobra, albo jednoznacznie zła. Grażyna pozostanie tajemnicą, bo to jej "pęknięcie" chyba najbardziej inspiruje scenarzystów. Choć pozornie przebiegła i pewna siebie, nie radzi sobie w życiu. Nakłada maski, ma wrażenie, że panuje nad swoim wizerunkiem, a w rezultacie jest bardzo zagubiona. Jestem pewna że nie grozi jej całkowite ujednolicenie.
Co dało Pani „M jak Miłość”?
Lista korzyści, które wraz z rolą Grażyny nadeszły, jest bardzo długa. Przede wszystkim jestem dumna z prawa jazdy, które zrobiłam dzięki temu, że moja bizneswoman na planie miała jeździć samochodem. Zgłębiłam też tajniki komputera, od którego zawsze uciekałam. A Grażyna, jako szefowa przetwórni, często posługiwała się laptopem. Zaczęłam być rozpoznawana, kojarzona, pojawiają się dzięki temu różne ciekawe propozycje zawodowe. Praca w serialu wymaga odpowiedzialności, systematyczności, punktualności, dobrej organizacji dnia i tego wszystkiego dzięki "M jak Miłość" się uczę.
Świętujemy urodziny serialowego dziesięciolatka, a dziesięcioletnia Bożenka, jaka była? Oglądała seriale?
Chodziła do szkoły podstawowej w Dusznikach Zdroju w Kotlinie Kłodzkiej. Była szczęśliwym dzieckiem. Jeździła na nartach, biegała po lasach, zbierała grzyby i bardzo pilnie się uczyła. Czy oglądała seriale? No pewnie! Uwielbiałam oczywiście "Czterech pancernych i psa", "Wojnę domową", "Rodzinę Leśniewskich", "Przygody Pana Michała", młodzieżowe seriale emitowane w wakacje „Stawiam na Tolaka Banana”, czy "Przygody Majki Skowron". Brazylijska telenowela też mnie nie ominęła. Płakałam rzewnymi łzami śledząc losy biednej Isaury, gnębionej przez Leoncia (śmiech).
Jakie życzenia chciałaby Pani przekazać świętującemu „M jak Miłość”?
Chciałabym jako " czteroletnia " Grażyna - bo tyle lat gram w serialu - złożyć bardzo serdeczne życzenia wszystkim "dziesięciolatkom". Myślę, że ta nasza serialowa rodzina jest bardzo zgrana i niech taka pozostanie na następne dziesięciolecia! A widzom życzę jeszcze wielu, wielu miłych chwil w towarzystwie Mostowiaków i ich znajomych.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska