Jaką inną postać z „M jak Miłość” chciałbyś zagrać?
Chciałbym zagrać Lucjana, postać Witka Pyrkosza. Dziewczyny z charakteryzacji miałyby trochę pracy, ale sądzę, że podołałyby temu wyzwaniu. Kilka godzin przed lustrem i byłbym Mostowiakiem! Potem tylko czapka na głowę, odpowiednie ubrania i na plan. Dlaczego Lucjan? Bo jest bardzo wyluzowany. Siedziałbym w sadzie, liczył jabłka i komentował bieżące wydarzenia z perspektywy nestora. Wszyscy chodziliby dookoła mnie, a ja miałbym na każdą okazję ciętą ripostę, idealnie podsumowującą rzeczywistość. Zawsze służyłbym złotą radą. To byłaby świetna odmiana, bo ile można biegać, szarpać się i użerać z mafiozami, jak to czyni Andrzej, którego gram? A poważnie, nie zamieniłbym mojej postaci na inną. Uważam, że jest prowadzona ciekawie, mam dużo wyzwań aktorskich na planie „M jak Miłość”.
Jaką hollywoodzką gwiazdę najbardziej chciałbyś zobaczyć na planie „M jak Miłość”?
Bardzo chętnie zagrałbym z... Justyną Kowalczyk. Zakochalibyśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia i biegalibyśmy razem na nartach. To byłaby trudna miłość, ciągle byśmy się mijali, bo Justyna jest ode mnie szybsza. Wymienialibyśmy kilka słów, pocałunek i już jej nie ma. Widziałbym tylko punkt oddalający się na horyzoncie. Mniej więcej tak wyglądałby ten wątek.
Jest kilka aktorek i aktorów, których lubię i których chętnie zobaczyłbym na planie, ale najbardziej chciałbym, żeby w „M jak Miłość” zagrała Juliette Binoche. Nawet niekoniecznie w moim wątku, wystarczy żeby była. Klasa sama w sobie. Świetna aktorka. Magnetyczna, wspaniała. Mógłby przyjechać też Morgan Freeman. Zagrałby zagubionego brata Lucjana, który po latach odwiedza Grabinę, by odzyskać majątek. Prowadziłbym tę sprawę jako nadworny prawnik w serialu.
Gdybyś mógł od dziś zacząć pisać scenariusze do „M jak Miłość”, jak wyglądałby twój wątek w serialu? Nie zmieniłby się, czy byłby diametralnie inny?
Alina Puchała, która wymyśla główne wątki i nadzoruje cały scenariusz, oraz pozostali scenarzyści serialu, radzą sobie bardzo dobrze. Ukłon w ich stronę. Na planie dokonujemy jedynie kosmetycznych zmian, ale to normalne, bo czasami tekst pasuje do bohatera bardziej, a innym razem - mniej. Mogę być zadowolony z tego, jak rozwija się i komplikuje wątek mojego bohatera. Miłość, zdrady, dziecko, o którym dowiedział się po latach, praca, mafia - mam wszystko! Dzięki temu mogę konfrontować się z różnymi sytuacjami i pokazywać siebie jako aktora z wielu perspektyw. Rozwijam się na planie „M jak Miłość”. Nie uważam, że nasz serial jest gorszy od innych, w związku z tym, że od wielu lat pojawia się na antenie dwa razy w tygodniu. Szukam wartości w tym co robię. Mam motywację, nie traktuję tej pracy jako chałtury.
Czy wyobrażasz sobie życie bez „M jak Miłość”?
Wyobrażam sobie, tylko co to za życie? Szare i smutne. Gram w różnych produkcjach, robię różne rzeczy, ale na plan „M jak Miłość” wracam z przyjemnością, jak do domu. To moja baza, która daje mi poczucie stabilizacji i komfortu. Szanuję tę pracę, moją rolę, współpracowników, mam dużo wyzwań, świetną partnerkę do grania, z którą staramy się szukać najlepszych rozwiązań. Na pewno nie idziemy z Dominiką Ostałowską na łatwiznę. W każdej, nawet najprostszej scenie, szukamy czegoś więcej. Wymagamy od siebie i jest między nami chemia, dzięki czemu nasze postaci są bardziej wiarygodne, prawdziwe. Zawsze się staram i daję z siebie wszystko, co - mam nadzieję - widać na ekranie.
Inne filmy czy seriale, w których gram, traktuję jako przewietrzanie mojego magazynu aktorskiego. Spotykam się z innymi ludźmi, gram inne role. To, czego nauczę się gdzie indziej, wzbogaca Andrzeja Budzyńskiego. On się zmienia, gram go inaczej, wykorzystując doświadczenie. Tak to działa.
Gdy słyszysz „M jak Miłość”, co pierwsze przychodzi ci do głowy?
Gdy jeszcze nie grałem w tym serialu, kojarzył mi się z olbrzymią popularnością i oglądalnością. Z tym, że ten fenomen nie bierze się znikąd, że na markę „M jak Miłość” pracuje grupa ludzi. Byłem pod wrażeniem, że udało im się coś takiego wypracować. Teraz, gdy zostałem częścią tej maszynerii, obserwuję z bliska, jak budowana jest ta potęga. Jestem szczęśliwy, że mogę pracować z tymi fantastycznymi osobami. To wielkie wyróżnienie i przyjemność móc się z nimi spotykać.