Wybierasz się na pasterkę?
Obiecałam sobie, żeby po tych wszystkich świątecznych wariacjach kulinarnych wyjść na chwilę z domu, przewietrzyć się i odsapnąć. Pasterka przedłuża i dopełnia klimat Wigilii. To przyjemny, magiczny moment - wszyscy śpiewają, cieszą się i przypominają sobie, że ten czas jest radosny. W końcu Boże Narodzenie przynosi dobrą nowinę.
Czego szukasz w świętach?
Tego, co wszyscy, niczym się nie wyróżniam. Szukam ciepła, wspólnoty, poczucia, że nie jestem sama, że stoję razem z rodziną i przyjaciółmi. Ważna jest też chwila refleksji i zatrzymania, do której nastraja klimat Bożego Narodzenia. Pierwszy dzień świąt, gdy budzimy się rano i - nie oszukujmy się - zazwyczaj jesteśmy przejedzeni, ma niepowtarzalny urok. W domu zaczyna się głośne mówienie, że nie będziemy nic jedli, wszyscy się zarzekają, że koniec z obżarstwem, po czym zaczyna się akcja - jedno ciasto, drugie ciasto, śniadanie (śmiech). Może to nie jest rozsądne i ekologiczne, ale na swój sposób przyjemne. Człowiek potrzebuje chwili zapomnienia. Raz do roku można się przejeść.
A sfera duchowa? Czy to dla ciebie istotny element świąt?
Ostatnio się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że duchowość powinna być na co dzień, a nie wyłącznie od święta. Byłoby dobrze, gdyby refleksja towarzyszyła nam codziennie, przed, po i podczas Bożego Narodzenia.
Lubię atmosferę Wigilii, a najbardziej dzielenie się opłatkiem, gdy nawzajem życzymy sobie wszystkiego najlepszego. Każdy otwiera na ten czas serce, nawet moja przyjaciółka, największy twardziel w naszym gronie, odwraca twarz, a po policzkach ciekną jej łzy wzruszenia.
Spędzasz święta ze znajomymi?
Zawsze spędzałam święta w ściśle rodzinnym gronie, ale w zeszłym roku przekonaliśmy się, że otwarcie się na ludzi jest korzystne i inspirujące. Spotkaliśmy się u mnie w domu, zasiedliśmy do wigilijnej wieczerzy w szesnaście osób. Byli moi bliscy, z Londynu przyleciała rodzina przyjaciółki; przysiadaliśmy się jeden do drugiego i rozmawialiśmy, kto co zrobił w mijającym roku, co u nas słychać, dyskutowaliśmy o polityce, muzyce, kulturze. To były niesamowite święta! Kto wie, może w tym roku również spotkamy się w takim dużym gronie.
Gdy słyszysz słowa „Boże Narodzenie”, co pierwsze przychodzi ci do głowy?
Wigilia sprzed lat. Spędzaliśmy ją w nowym mieszkaniu, do którego przenieśliśmy się tuż przed Bożym Narodzeniem. Stwierdziłam, że pierwszy raz nie będziemy sprzątać ze stołu od razu po wieczerzy, bo może ktoś do nas jeszcze przyjdzie. Chciałam, żeby było na luzie, żebyśmy niczego nie musieli i cieszyli się swobodą. Czekaliśmy z naszą małą córką Inką, aż zwierzęta zaczną mówić ludzkim głosem, zaczytaliśmy się, zagadaliśmy i w końcu wszyscy poszli spać. Trudno opisać to, co działo się następnego dnia rano... Mieliśmy wtedy dwa psy i dwa koty; gdy spaliśmy, one zasiadły do stołu. Zjadły nam wszystko! Ominęły tylko przetwory w occie, reszta, czyli sałatki, pieczywo, ryby, przypadła im do gustu. Wszystkie talerze zostały starannie wylizane, panował nieopisany bałagan. Konsekwencje były opłakane - znacznie wzrosła częstotliwość spacerów i zostaliśmy bez jedzenia.
Gdybyś przełamywała się opłatkiem z Fanami, czego byś im życzyła?
Życzyłabym zdrowia, zadowolenia z siebie, trwałych przyjaźni, dumy ze swoich dzieci, pomimo wszystko, nawet gdy nam się wydaje, że coś jest nie tak. Życzyłabym spokoju ducha, ale takiego, który nie pozwala nam siedzieć bezczynnie w fotelu i czekać, ale daje siłę do działania, żeby nam się chciało chcieć.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski