back
Świąteczna niespodzianka: Album Ani!
-
-
Cześć! Nazywam się Ania! Lubię chodzić do przedszkola, rysować… Mam dwa ulubione misie - Marcela i Smoka - a do tego Mamę, brata, wujka Henia…
-
-
…i rodzinę tak dużą, że na żadnym zdjęciu zmieścić się nie może!Zawsze albo kogoś brakuje, albo komuś widać tylko pół głowy. Albo ma tak krzywą minę, jak po wypiciu cytryny!
-
-
A to moje dwa ulubione zdjęcia: ze ślubu Mamy i Taty. Tak naprawdę, za bardzo Taty nie pamiętam… Bo umarł. I mieszka teraz w Niebie. Ale Mama często mi o nim opowiada. A na tych zdjęciach ja też jestem - u niej w brzuszku, jeszcze przed urodzeniem!
Zawsze, gdy razem oglądamy zdjęcia, Mama mówi, że oczy mam właśnie po Tacie…
-
-
I Łukasz też! To mój starszy brat, wiecie? W przedszkolu wszystkie dziewczyny mi go zazdroszczą! No, bo taki duży jest, mądry… I tak ogólnie, to naprawdę fajny ktoś. Tylko czasem mówi… totalne głupoty!
-
-
Jak wtedy, gdy śmiał się, że z krótkimi włosami wyglądam jak chłopak! Ale wujek Henio mnie obronił. I powiedział, że takich ładnych dołeczków, to żaden chłopak nie ma, jak się uśmiecha!
-
-
Bo wujek jest najfajniejszy na świecie! Z nim można robić wszystko: i zamek z klocków zbudować, i w pokaz mody się bawić… I on też lubi różowy kolor - jak ja! Ale najczęściej, to razem rysujemy.
-
-
Kiedyś rysowaliśmy zwierzątka, takie z Afryki. I Łukasz powiedział, że wujek nabazgrał takiego słonia, że wygląda jak balon z trąbą i uszami! No, trochę racji to miał… Bo widzieliście kiedyś w ZOO różowego słonia? I to w niebieskie kropki? A balony takie są!
Ale za to mój wielbłąd na pewno nie przypominał garbatej stonogi! Czasem, jak ten Łukasz coś palnie…
-
-
Normalnie: mówi od rzeczy! Jakby dostał jabłkiem w głowę. Albo od razu całym koszem jabłek - jak w sadzie dziadka Lucjana!
Byliście kiedyś w Grabinie? Bo ja uwielbiam, gdy jedziemy z Mamą do dziadków… Tam można bawić się od rana do wieczora!
-
-
Najbardziej podoba mi się huśtawka w ogrodzie. Lepsza nawet, niż u mnie w przedszkolu! Mama to mnie raz tak rozbujała, że aż chustkę z głowy zgubiłam…
-
-
A wieczorem dziadek Lucek zawsze szachy wyciąga. Gra z Ulą, albo z Zosią i mówi:- Patrz, Aniu… Bo kiedyś możesz zostać mistrzynią!
Tylko, że szachy takie nudne są… Gdyby chociaż królowa miała, nie wiem, różową kokardę! A tak? Tylko koń mi się podoba, ten czarny. Kiedyś zabrałam go nad rzekę. I zostawiłam w stajni, gdy zamek z piasku zbudowałam. Ale nie mówcie o tym dziadkowi, dobrze?
-
-
Bo on wtedy cały wieczór tego konika szukał. No, a ja… Trochę dziadka oszukałam.
Rano - jak poszłyśmy z Mamą nad rzekę - szybko konika z piasku wykopałam, zaniosłam do domu… No i dziadek pomyślał, że znalazłam go pod łóżkiem. Ale ja tylko pokiwałam głową - nic nie powiedziałam! Więc to chyba nie do końca było kłamstwo?
-
-
Zosia też tak myśli. Bo tylko jej o wszystkim powiedziałam. To moja najlepsza przyjaciółka, wiecie?
Zosia jest moją kuzynką, a do tego mieszkamy w tym samym bloku. I tak naprawdę, to jesteśmy prawie jak siostry. Ale takie dobre - nie jak z bajki o Kopciuszku!