back
Ona się rzuca na Pawła!
-
-
W pracy, Zduński opowiada kolegom o wizycie na policji.- Goście nie traktują mnie poważnie! Pewnie uwierzą dopiero, jak facet w końcu mnie dorwie… Z drugiej strony: wcale im się nie dziwię. Jankowski i jego kierowca za każdym razem mają alibi. A ja wychodzę na jakiegoś oszołoma! I może właśnie o to im chodzi? Sam już nie wiem…
-
-
- Pytali mnie, czy mam innych wrogów… No ręce opadają! A jakich ja mogę mieć innych wrogów?! - Paweł spogląda ponuro na szefa. - A może powinienem pójść do Jankowskiego i z nim pogadać? Ale wiesz, konkretnie: jak facet z facetem!
- Nie, stary, to nie jest dobry pomysł - Zawadzki kręci głową. - Lepiej zostaw to policji, bo wpakujesz się w jeszcze większe kłopoty!
-
-
A Ola, znając charakter Zduńskiego, od razu się niepokoi.- Obiecaj, że nie zrobisz czegoś głupiego!
Pół godziny później, Paweł wychodzi z klubu. Szefowi zapowiada, że pojedzie do hurtowni. Jednak Ola ma złe przeczucia - zdenerwowana, wybiega z Oazy tuż za chłopakiem…
-
-
Zduński jedzie pod biurowiec Textera. Ukrywa się za filarem i czeka na Jankowskiego. Gdy biznesmen podjeżdża, Paweł rusza w jego kierunku… I w tym momencie, drogę zastępuje mu Ola. Chłopak jest kompletnie zaskoczony:- Co ty tu robisz?!
-
-
A przyjaciółka, zamiast odpowiedzi… namiętnie Zduńskiego całuje! Aż do utraty tchu… Gdy Jankowski znika w biurowcu, Paweł nawet tego nie zauważa. Zdezorientowany, spogląda na dziewczynę:- Hej, a co to było?...
-
-
Po chwili, Zduński odzyskuje rozsądek - odsuwa się od koleżanki na "bezpieczny" dystans.- Albo mi zaraz powiesz, co tu robisz, albo się cholernie wkurzę! Co ja mówię: już jestem wkurzony!- Na mnie?! No wiesz, to ja się tak poświęcam… - w głosie Oli słychać urazę. - To jasne jak słońce, że uratowałam ci tyłek!
-
-
- I co ty właściwie chciałeś zrobić, co? Pobić Jankowskiego i jego kierowcę? Czy tylko im nawtykać? - Malinowska rzuca chłopakowi twarde spojrzenie. -Wiesz, co ci powiem? Jesteś stary i głupi! I kompletnie nieodpowiedzialny! Gdyby nie ja, mieliby teraz na ciebie haka i wyszedłbyś na kompletnego oszołoma!
-
-
A Zduński - zamiast dalej się gniewać - parska śmiechem.- Ale "siostrzyczka" w ostatniej chwili mnie uratowała… Tylko, Olka, to nie był siostrzany pocałunek!- Nie zmieniaj tematu! - To nie moja wina, że tak działam na kobiety…- Idź przodem i nie denerwuj mnie!
-
-
Na chwilę, przyjaciele zaglądają do pobliskiego parku.- A właściwie, jak ty mnie znalazłaś? Skąd się wzięłaś pod firmą Jankowskiego?- A bo znam cię, jak zły szeląg... Od razu wiedziałam, co kombinujesz!
-
-
- Wyszłam zaraz za tobą, złapałam taksówkę i kazałam kierowcy jechać za twoim autem - Ola posyła koledze uśmiech "niewiniątka". - A tak à propos… Wisisz mi dwadzieścia dwa złote!
-
-
Zduński udaje oburzenie:- A wiesz, to już bezczelność! Wtrącasz się w nie swoje sprawy, a ja mam jeszcze za to płacić?!
Ale na Malinowskiej wrażania tym nie robi.- Trudno: koszty operacyjne! Chcę kasę za taksówkę i… mam ochotę na watę cukrową!
-
-
Jak poprawić sobie humor? Najlepiej: sporą dawką cukru. Po chwili, przyjaciele zajadają już słodki deser…- Wiesz, młoda? - Paweł zerka nieśmiało na Olę. - Może rzeczywiście powstrzymałaś mnie przed zrobieniem jakiejś głupoty. Poszły mi nerwy i nie wiem, jak by się to skończyło… Ale z drugiej strony, przecież nie mogę bezczynnie czekać, co ten drań jeszcze wymyśli!