-
-
Kuba - wraz z Zawadzkim - zawozi przyszłą mamę do szpitala. Jednak tam pojawia się problem: brak łóżek na porodówce. Szef, widząc, jak bardzo Sylwia cierpi, ze złości mało nie eksploduje.- Co to jest, do cholery… Szpital położniczy, czy jakaś hucpa?! Dziewczyna rodzi, nie widzi pani?! Nie możecie odesłać nas z kwitkiem!- Bardzo mi przykro, ale naprawdę nie mamy wolnych miejsc…
-
-
- Gdzie tu jest jakiś kierownik?! Ordynator, czy jak mu tam! Już ja sobie z nim porozmawiam…- Spokojnie, szefie… - Ola, przerażona, zerka na Zawadzkiego.- Ja jestem spokojny! W życiu nie byłem bardziej spokojny!
-
-
Janek gotuje się do walki - poddawać się nie zamierza! A pielęgniarka, w końcu, ogłasza kapitulację. - Postaramy się zorganizować jakąś dostawkę. Proszę, niech pani usiądzie…
-
-
Szef nie chce zostawić Sylwii samej. Jednak na drodze staje mu siostra oddziałowa. - A pan dokąd? Na blok wolno wejść tylko rodzinie!- Do diabła, ja jestem rodziną!- To znaczy… Ojcem?- No… Tak!
-
-
Zawadzki opór pielęgniarki pokonuje bez trudu. Ale ostatnie zdanie należy do Okońskiej. Szef zerka niepewnie na dziewczynę:- Mogę tu przy tobie być?- Janek… Już i tak dużo dla mnie zrobiłeś…- Idę z tobą i koniec! I spróbuj mnie wyrzucić!
-
-
Przez kolejną godzinę, na korytarzu pojawia się coraz więcej osób. Kuba, Irek, Paweł, Ola - wszyscy czekają na wieści o Sylwii i dziecku. Podleśny, na szpitalnym krześle, ucina sobie drzemkę. Za to Zduński kurczowo trzyma aparat - cały czas w pogotowiu! Z opóźnieniem dociera też na oddział przyszły dziadek: Okoński.
-
-
W końcu, na korytarz wychodzi Zawadzki:- Matko boska, właśnie… Przeciąłem pępowinę!
Na twarzy rozanielony uśmiech… A nogi jak z galarety. Paweł, na widok szefa, od razu robi fotkę.- No, to będzie zdjęcie miesiąca!
-
-
Powoli do Janka dociera, jak wiele wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku godzin… I jest w szoku. "Twardziel" Zawadzki ledwo trzyma się na nogach. Blednie i ciężko opiera się na Okońskim:- Wody…
Po kilku minutach, szef dochodzi jednak do siebie. Wraca do młodej mamy i delikatnie ujmuje jej dłoń…
-
-
- Moja kochana, dzielna dziewczynka…- Janek, dziękuję ci, że byłeś przy mnie - głos Sylwii drży od emocji. - Że wytrwałeś…- O, kochana przerabiałem już gorsze rzeczy!- Podobno powiedziałeś pielęgniarkom, że… Jesteś ojcem?
-
-
- Przepraszam… Po prostu chciałem, żeby mnie tu do ciebie wpuścili - nagle, Zawadzki traci całą pewność siebie. - Ale jeśli się zgodzisz… Chciałbym, żeby tak było naprawdę. Sylwia… Wiem, że będziesz najlepszą matką na świecie! Ale dzieciak potrzebuje też ojca. A ja… Wychowałem dwóch chłopaków - z trzecim pójdzie mi na pewno lepiej! Dam radę!
-
-
Co Sylwia odpowie? Czy zgodzi się, by jej syn oficjalnie nosił nazwisko Zawadzkiego? Założy prawdziwą rodzinę i znajdzie u boku Janka szczęście?
Emisja odcinka numer 805 już we wtorek - zobacz koniecznie!