-
-
Gdy Filarska przymierza suknię, którą wybrała na ślub, na Deszczowej zjawia się Marszałek. Krystyna od razu gniewnie prycha:- No, nie! Nie słyszałeś, że to przynosi pecha?!
Ale Wojciech, nieświadomy zagrożenia, beztrosko macha ręką:- Bzdury i zabobony! Pokaż się… No, człowiek przynajmniej nie kupuje kota w worku…- Kota? Wypraszam sobie!
-
-
- Dobrze, że jesteś! Pomożesz mi przekonać tego uparciucha, że dekolt wcale nie jest za duży… Zobacz sam!
Kinga - tym razem, w roli "nadwornej krawcowej" - zgrabnie zmienia temat. A Marszałek zerka na kuszące wycięcie... I z wrażenia, skacze mu ciśnienie.
-
-
- Ja się na taki dekolt nie zgadzam!
Narzeczony od razu zgłasza weto. A Krystyna postanawia dać mu nauczkę...- Miałam wątpliwości, ale w zasadzie… Zostaje, jak jest! - z niewinnym uśmiechem, Filarska przegląda się w lustrze. - Swoją drogą, bardzo mnie zaskoczyłeś. Nie sądziłam, że jesteś taki staroświecki. Człowiek jednak kupuje kota w worku…
-
-
Tymczasem w drzwiach staje kolejny gość: Filarski.- Nie, no muszę ci powiedzieć, że wyglądasz… Absolutnie zabójczo! Fiu, fiu…
Zbyszek, oczarowany, zerka na Krystynę. A Marszałek, w panice, zakrywa wdzięki ukochanej… Własnym szalikiem!
-
-
- A ty co się wygłupiasz? - Filarski mało nie parska śmiechem. - Wiesz, ile lat Krysia była moją żoną?- No właśnie… By-ła! Mam ci przeliterować?!
Obaj rywale mierzą się gniewnym wzrokiem… Aż Filarska, zirytowana, daje im ostrą burę: - A co tu się dzieje?! Bo mam wrażenie, jakbyście kłócili się o kolejkę torową! Lepiej mnie nie wkurzajcie… A jaki będę miała dekolt sama zadecyduję, jasne?!
-
-
Panowie, skruszeni, szybko zmieniają temat. A gdy dziewczyny wychodzą, wspólnie opiekują się małą Lenką. W końcu, Marszałek zerka na Filarskiego: - Mam prośbę… Mój kuzyn się rozchorował i oboje z Krysią pomyśleliśmy, że może… Mógłbyś go zastąpić?- Ja? Mam zostać waszym świadkiem? Żarty sobie stroisz? To by była dość dziwna sytuacja… Nie, raczej nie jestem zainteresowany!
-
-
Mężczyźni wymieniają zdawkowe uśmiechy… Ale testosteron działa! Kilka minut później, Zbyszek pokazuje koledze swoją nową zdobycz:- Biorę się za boks! Jak tylko wyszedłem od łapiducha, kupiłem te rękawice... Dla mnie to idealny sport!
A Marszałek od razu się ożywia.- W młodości ćwiczyłem… Nawet z pewnymi sukcesami! W swoim czasie zdobyłem wicemistrzostwo Polski młodzików!
-
-
- Ty atakujesz, ja robię uniki! Nogi lekko ugięte… Dobrze! Dobrze!
Wojciech, by udowodnić swoją "męskość", namawia Filarskiego na krótki trening… I koniec jest fatalny. Prawy sierpowy - i śliwa!
-
-
Marszałek, załamany, chłodzi podbite oko lodem…
- No i jak ja z taką gębą pójdę do ślubu? Boże, Krysia mnie zabije!- Ciebie? Ty ujdziesz z życiem… To ja mam przechlapane! - w głosie Zbyszka słychać panikę. - Miałeś robić uniki!- Zaatakowałeś przez zaskoczenie! I dlaczego nie uprzedziłeś, że umiesz, cholera, boksować?!
-
-
- Bo chciałeś się popisać! I zamiast walczyć, tokowałeś! Jak jakaś cholerna reinkarnacja Muhammada Ali!
Filarski, zdenerwowany, wachluje rywala ręcznikiem - jak po prawdziwym nokaucie…
-
-
…I szykuje się na starcie numer dwa. Tym razem - z Kingą.- Przysięgam, że nie zrobiłem tego specjalnie!- Jasne, już ci wierzę! Jak mogłeś?!
Zduńska, widząc fioletowy siniec Marszałka, jest wściekła niczym stado os! A jak na newsa o bójce zareaguje Filarska?
-
-
Jak zakończą się wszystkie ślubne afery - ze śliwą, dekoltem i świadkiem, którego nie ma?
Odpowiedź poznacie w kolejnych odcinkach… Tylko na antenie TVP 2!