back
Kuba ucieka z klasztoru!
-
-
W samochodzie, Krzyś przesypia kilka godzin. Za to Mirka zaczyna się niepokoić… W końcu, wyznaje Irkowi:
- Mam wyrzuty sumienia, że traktujemy go tak instrumentalnie. Wiesz, jak kawałek sera. No, żeby wywabić mysz z norki. To nasza przynęta. Może nie?
Tymczasem chłopiec budzi się - i odważnie zapowiada:
- Też chcę tatę z stamtąd wyciągnąć… I jak trzeba, to mogę być kawałkiem serca!
-
-
Junior, pełen nadziei, czeka na spotkanie z tatą. Za to Irek zerka niepewnie na Mirkę…
- Słuchaj, sytuacja jest dość delikatna, wymaga dyplomacji. A ty czasem działasz z takim "rozmachem"…
-
-
- Moglibyśmy ustalić jakiś system znaków. Na przykład coś o pogodzie. Że zbiera się na deszcz, czy na burzę…
- Niech ci będzie: "Deszcz, zbiera się na deszcz!" - Kwiatkowska z trudem panuje nad irytacją. - Jeśli uznasz, że ranię Kubę, wkurzam zakonników, gorszę ojca przeora… Szepnij coś o deszczu, a ja się zamknę!
-
-
Mirka sięga nerwowo po kosmetyki - i szykuje się na "starcie" z zakonnikami. Rozpina guziczki, podkreśla usta… A Irek znów jest w szoku.
- Wybierasz się na wybory miss, czy do klasztoru? Czerwona pomadka, tusz… Będziesz trzepotać rzęsami?
- Będę trzepotać wszystkim, czym się tylko da!
-
-
W końcu, przyjaciele docierają na miejsce. A Mirka przekazuje Kubie dobre wieści:
- Ktoś bardzo chciałby cię zobaczyć… Jeśli oczywiście się zgodzisz. Krzyś z nami przyjechał, czeka z Irkiem przed klasztorem!
-
-
I minutę później, ojciec z synem znów są razem…
- Krzysiu! Synku…
Ziober, wzruszony, z trudem powstrzymuje łzy. Za to "junior" mówi za dwóch.
- Tato i co, kiedy stąd wyjdziesz?
- Nie wiem. Jeszcze nie wiem…
-
-
- Przyjechałem na całe wakacje i… Jak tylko poczujesz się lepiej, to daj mi znać! Urządzimy sobie męską wyprawę, chcesz? Namioty, biwaki przy ognisku… Tylko ty, ja i Irek!
W końcu, malec odbiega na chwilę do ogrodu. A Kuba rzuca Podleśnemu badawcze spojrzenie…
-
-
- Naprawdę zajmiesz się Krzysiem w czasie wakacji?
- Ty jesteś ojcem, ale ja też nim jestem - w głosie Irka słychać chłód. - Co prawda, nie jest do mnie tak przywiązany, jak do ciebie, ale jakoś sobie poradzimy. Chłopak jest w takim wieku, że bardzo cię potrzebuje… Ale rozumiem, że "spokój i ukojenie" jest dla ciebie ważniejsze, niż syn!
-
-
- Chyba zanosi się na deszcz…
- Jesteś taki "uduchowiony"… A wychowanie dziecka to przyziemna sprawa…
- Burza. Kurczę, idzie straszna burza!
Podleśny rozkręca się - i wbija kolejne "szpile"… Choć Mirka desperacko próbuje go powstrzymać. A Ziober w końcu wybucha.
-
-
- Czego wy ode mnie chcecie?!
- Żebyś wrócił z nami do Warszawy. Przywiozłam nawet na wszelki wypadek twoje rzeczy...
- Przykro mi, ale… To niemożliwe!
Kilka minut później, zdenerwowany, Kuba odprowadza gości na parking - i znów znika za murami klasztoru…
-
-
- Do bani to wszystko! - Krzyś, załamany, spogląda na zamkniętą bramę. - Niepotrzebnie tu przyjechałem…
- Pierwszy raz od czterech miesięcy widziałam, jak Kuba się uśmiecha… Był naprawdę szczęśliwy, że go odwiedziłeś!
Mirka próbuje chłopca pocieszyć, ale Krzyś jej nie słucha. A gdy auto rusza…
-
-
- Stój! Zatrzymaj się! - tym razem, w głosie Krzysia słychać radość. - Tato!
Irek ostro hamuje - a Ziober wpada zdyszany do samochodu.
- I co się gapisz? Jedź!
- Się robi, mistrzu!