back
Barbara znajduje broń
-
-
- Jezus Maria!
Mostowiakowa, przestraszona, wpatruje się w leżącą na stole broń. Już rozumie, dlaczego Marek zamyka sypialnię na klucz… Domyśla się, co syn planuje - i od razu wzywa na pomoc Tomka.
- Jestem przerażona! Bo widzę tylko jedno rozwiązanie tej… zagadki. Boże, aż boję się o tym mówić!
-
-
- Proszę cię, zrób coś! Porozmawiaj z Markiem, dobrze? - głos Barbary załamuje się, od emocji. - Czułam, że dzieje się z nim coś niedobrego… Mówiłam Lucjanowi, ale mi nie wierzył!
Jednak Chodakowski, jako policjant, stara się zachować zimną krew.
- Mamo, spokojnie, jeszcze niczego nie wiemy… Może Marek kupił tę broń legalnie? Może ma ją od dawna?
-
-
- A ty od razu zakładasz najgorszą wersję… Tak nie można.
Tomek posyła teściowej ciepły uśmiech. I robi wszystko, by ją uspokoić. Jednak Mostowiakowa i tak załamuje ręce…
- Można! Bo znam Marka i widzę… Że zupełnie sobie nie radzi z tym, co się stało. I z dnia na dzień jest coraz gorzej!
Tomek, bez słowa, odkłada broń. A godzinę później, umawia się z Markiem na spacer…
-
-
- Wiem, że kupiłeś tę broń… Nielegalnie.
- A co cię to obchodzi, co?! Dlaczego wpieprzasz się w moje życie?!
Mostowiak wybucha gniewem, ale policjant nie daje się wyprowadzić z równowagi.
- Jeśli jeszcze dziś oddasz tę broń, sprawa zostanie tylko między nami. Jeśli nie, zamelduję o tym komu trzeba i będziesz miał poważne kłopoty. Decyduj. Wybór należy do ciebie.