back
Ania w niebezpieczeństwie!
-
-
Wystarczy chwila nieuwagi - i beztroskie wakacje Marty zamienią się w prawdziwy koszmar…
-
-
O poranku, panowie ruszą do lasu - a dziewczyny wybiorą się nad jezioro. Marta krytycznie zerknie na chmury:
- Nie wiem, jak ty, ale ja się nie rozbieram! Na pewno zaraz zacznie padać…
Jednak Ania radośnie wbiegnie do wody…
-
-
- Kochanie, ale pływasz tylko przy brzegu, dobrze? Popluskasz się trochę i wychodzisz!
Wojciechowska, dla bezpieczeństwa, założy córce dmuchane "rękawki". Za to Agnieszka, patrząc na harce małej, westchnie z zazdrością:
- Nie lubię i nie umiem pływać… To znaczy pływam, ale po paru metrach idę na dno!
-
-
Ania będzie skakać, chlapać - i szaleć w wodzie na całego! A Olszewska, obserwując jej zabawę, uśmiechnie się, rozmarzona…
Tymczasem słońce schowa się w końcu za chmurami. I dziewczyny, zmarznięte, zaczną szykować się do powrotu.
-
-
- Aniu, zostaw ten materac… Jest za zimno na długie zabawy w wodzie!
Marta szybko okryje córkę ręcznikiem.
- Przecież ona cała się trzęsie!
-
-
- Ty mały uparciuchu… A tyle razy prosiłam, żebyś w końcu wyszła z wody! Ale nie: "jeszcze chwilę, mamusiu"… I teraz proszę bardzo, jeszcze mi się przeziębisz!
- Widzę, że mała lubi sporty ekstremalne - Agnieszka, rozbawiona, zerknie na "pływaczkę".
A Wojciechowska parsknie tylko śmiechem:
- O tak, ma to po swoim tatusiu! Wiesz, nie sądziłam, że Andrzej tak się sprawdzi w roli ojca…
-
-
- Mała go uwielbia! Ale ty… nie bardzo, prawda?
Marta badawczo spojrzy na przyjaciółkę - i poruszy "drażliwy" temat…
- Dlaczego nie lubisz mojego męża?
- To nie tak, że nie lubię Andrzeja… No dobrze: może rzeczywiście coś jest na rzeczy! - Agnieszka, zmieszana, odwróci wzrok. - Po prostu nie jesteśmy… kompatybilni. I tyle. Powinnaś być zadowolona, że nie przepadam za twoim mężem… Ja bym była!
-
-
W końcu, dziewczyny zbiorą zabawki, ręczniki - i ruszą z powrotem do domu. Choć Ania trochę się zbuntuje:
- Ale ja jeszcze nie chcę wracać!
A panowie? W lesie zdobędą pyszną kolację: dwa kosze pełne grzybów! Choć jadalna będzie tylko połowa. Werner, rozbawiony, zerknie na "zbiory" Andrzeja:
- Pojęcia nie ma o grzybach… Wysłałby nas na ucztę do Abrahama!
-
-
Tymczasem panie - widząc, że czas na gotowanie... Ogłoszą damski bunt! Agnieszka ucieknie do lasu:
- Wracam nad jezioro… Zgubiłam swój biały szal!
A Marta wymówi się bólem głowy.
- To jak, chłopaki, dacie radę bez nas?
-
-
I panowie, chcąc nie chcąc, założą kuchenne fartuchy.
- Nie dość, że zdobyliśmy kolację, to jeszcze teraz sami mamy ją upichcić? Nieładnie…
Budzyński, rozbawiony, sięgnie po cebulę… I od razu tego pożałuje:
- Dawno się tak nie spłakałem!
-
-
Marta na chwilę się położy, Andrzej skupi się na gotowaniu… A mała Ania? Korzystając z nieuwagi rodziców, zabierze materac i cicho wymknie się z domu…
-
-
Kwadrans później, Wojciechowska zajrzy do kuchni:
- Dobrze wam w tych fartuszkach… Wyglądacie wspaniale! Nie ma tu Ani?
- Nie, a co?
- Myślałam, że przyszła wam pomóc. Nie ma jej w pokoju…
-
-
- Aniu!!! Kochanie?!… Aniu!
Dorośli, zaniepokojeni, od razu zaczną szukać małej.
- Zniknął materac…
- Poszła nad jezioro! - Andrzej, zdenerwowany, szybko odwróci się do Wernera. - Zostań tu na wypadek, gdyby wróciła!
-
-
Tymczasem Agnieszka, okrężną drogą, dojdzie w końcu nad jezioro… I na piasku zauważy dziecięce ubrania. A w wodzie - pusty materac.
- O Boże…
Przerażona, Olszewska wbiegnie do lodowatej wody…
-
-
Po chwili, nad jezioro nadbiegną też Marta z Andrzejem - niestety, od złej strony. I w oddali, zobaczą tylko niewyraźną sylwetkę…
-
-
Kilka minut później, Agnieszka wyniesie Anię na brzeg…
- Wszystko w porządku? Na pewno dobrze się pani czuje?
Do Olszewskiej od razu podbiegnie jeden z wędkarzy - i otuli kobietę ciepłym kocem. A na plażę dotrze w końcu Marta z Andrzejem…
-
-
- O Boże, Aniu!...
Wojciechowska, bliska paniki, porwie córkę w ramiona. A wędkarz, wskazując na Agnieszkę, rzuci tylko:
- Ta pani dopłynęła do dziecka w ostatniej chwili… Mała zsunęła się do wody. Na szczęście nie straciła głowy i mocno trzymała się materaca… Ona doholowała dziecko do brzegu.
-
-
- Pod koniec to już ciągnęła ledwo, ledwo i chyba… Nieźle opiła się wody… A ja nie mogłem pomóc - mężczyzna bezradnie rozłoży ręce. - Wstyd się przyznać, ale nie potrafię pływać, łowię tylko z brzegu!
-
-
W oczach Budzyńskiego zalśnią łzy. Jako ojciec, po raz pierwszy zrozumie, jak łatwo utracić szczęście…
-
-
Za to Marta, bez słowa, mocno przytuli Agnieszkę. Bo to właśnie ona ocaliła jej największy skarb…
I jak, odcinek zapowiada się ciekawie? Pamiętajcie: prawdziwe emocje czekają na antenie! Już w najbliższy wtorek…