-
-
Gdy Marta wraca w końcu do domu, Andrzej od razu błaga o wybaczenie:
- Wiem, że już mi nie wierzysz. I wiem… że wszystko spieprzyłem. Ale nie masz pojęcia, jak strasznie tego żałuję! Ja naprawdę…
- Naprawdę mnie kochasz, tak? No, to jestem wyjątkową szczęściarą… Mogę sobie pogratulować!
-
-
- Przecież nie może być tak, że jeden błąd, jedno idiotyczne potknięcie przekreśla wszystko...
- Idiotyczne potknięcie? Dla ciebie to tylko "potknięcie"?! - Marta z trudem panuje nad emocjami. - Powiedz mi w takim razie, co by było, gdyby sprawy potoczyły się inaczej?
-
-
- Gdyby to dziecko się urodziło? Co byś zrobił? Prowadziłbyś podwójne życie? Odszedł do Agnieszki? Czy wyparł się wszystkiego i zostawił ją samą z dzieckiem?!
Wojciechowska, zirytowana, podnosi głos. Jednak Andrzej wciąż się nie poddaje.
- Przecież to wszystko nie może się tak po prostu skończyć…
-
-
- Kocham cię, wzięliśmy ślub, mieliśmy tyle planów… Chcieliśmy wziąć kredyt, kupić mieszkanie…
- O czym ty mówisz? Jaki kredyt, jakie mieszkanie?! - Marta sięga po torbę i podchodzi do drzwi. - Puść mnie, spieszę się do pracy!
- Chcesz teraz iść do pracy?
-
-
- A co myślałeś? Że z twojego powodu rzucę wszystko? Podetnę sobie żyły? Nic z tego, życie toczy się dalej!
Wojciechowska robi wszystko, by ukryć emocje. Nie chce, by mąż widział jej cierpienie i łzy… A Budzyński, czując jej obojętność, jest zdruzgotany.
-
-
Tymczasem w sądzie na Martę czeka już Agnieszka.
- To był jeden, jedyny raz… Kompletnie bez znaczenia! I to ja jestem wszystkiemu winna. Ja sprowokowałam Andrzeja…
Olszewska próbuje całą sprawę wyjaśnić, ale przyjaciółka ostro jej przerywa:
- Ach tak? A on nie wiedział, co robi?!
- Był pijany…
-
-
- Naprawdę, dla czegoś takiego nie warto rozbijać małżeństwa! Andrzej cię kocha…
- Przestań! Nie chcę tego słuchać! Jak możesz tu przychodzić po tym wszystkim?! Na tym wyjeździe, na urodzinach Adama kpiłaś sobie ze mnie w żywe oczy! Mówiłaś, że powinnam się cieszyć z tego, że nie interesuje cię mój mąż…
-
-
- I mówiłam to szczerze! - w głosie Agnieszki słychać desperację. - Andrzej i ja jesteśmy obcymi sobie ludźmi, nic nas nie łączy!
- Oprócz tego, że mieliście dziecko. Tylko to was łączy. Taki… drobiazg, prawda?
-
-
Kilka godzin później, po powrocie z pracy, Marta podejmuje w końcu decyzję…
- Chcę, żebyś się wyprowadził, Andrzej. I to jak najszybciej!
-
-
I kolejny poranek, prawnik spędza już u swojej matki.
- Znasz Martę, macie podobne charaktery - Andrzej spogląda z napięciem na Budzyńską. - Mam jakieś szanse?
- Na co? Żeby ci wybaczyła? Obawiam się, że żadnych. Marta nie należy do kobiet, które mogłyby przejść nad tym, co się stało, do porządku dziennego. Ktoś taki jak ona zdrady nie wybacza…
-
-
Wanda, pełna troski, obserwuje syna… A Budzyński w końcu rozumie, jak wielki popełnił błąd.
- Rzeczywiście, to było mistrzowskie posunięcie! - w głosie Andrzeja słychać gorycz. - W jeden wieczór straciłem rodzinę, przyjaciela i być może pracę. No i jeszcze… Parę dni temu sprzedałem swoje mieszkanie!
-
-
Tymczasem Marta, załamana, zwierza się Tomkowi...
- Wiesz, czego najbardziej żałuję? Że nie dowiedziałam się wcześniej! Nie byłoby tego idiotycznego ślubu… Ania nie przywiązałaby się tak mocno do Andrzeja. A teraz… Boże, jak się z tego wszystkiego wyplątać?!
- Tego właśnie chcesz? Rozwodu?
-
-
- Bez znaczenia, czego teraz chcę… Zabawne, wiesz, naprawdę wierzyłam, że Andrzej się zmienił… Że będzie wiernym, kochającym mężem. Wszyscy daliśmy się nabrać na tę jego maskaradę!
Wojciechowska znów jest bliska łez. A do drzwi puka… teściowa!
-
-
- Andrzej nigdy wcześniej nie kochał nikogo tak bardzo, jak ciebie. Sądzę, że… Nawet mnie. Dopóki ciebie nie poznał, nie wiedział, co to wierność czy lojalność… Wszystkiego nauczył się przy tobie, Marta. Tak, wiem, zdarzały mu się potknięcia… Ale też wiem, że naprawdę bardzo się starał… I próbował się zmienić, dla ciebie!
-
-
Budzyńska zawiesza głos… Ale Marta wzrusza tylko ramionami:
- Piękna mowa obrończa, minęłaś się z powołaniem. Powinnaś być adwokatem, nie sędzią!
- Przepraszam, ale… - Wanda, zmieszana, szybko odwraca wzrok - Miałam nadzieję, że tobie się uda to, co mnie się nie udało. Że zrobisz z Andrzeja porządnego człowieka…
- Nie jestem cudotwórcą!
-
-
Co wydarzy się dalej? Czy Marta w końcu ochłonie, na nowo przemyśli całą sytuację - i da ukochanemu drugą szansę? Choćby tylko ze względu na małą Anię?
Odpowiedź czeka na antenie TVP 2 - w premierowych odcinkach "M jak Miłość"!