back
Mirka i jej nowy lokator…
-
-
Po rozstaniu z Jankowskim, Mirka walentynki uzna za "dopust boży". O poranku, wyzna Irkowi:
- Ludzie mówią, że najgorsza jest samotność w Wigilię… A moim zdaniem, w taki dzień jak dzisiaj!
I nie ucieszy jej nawet prezent od jednego z klientów.
- Jak miałam 17 lat to dostawałam z dziesięć walentynek… A teraz? Lampa! Jakie to romantyczne! Następny będzie chyba sprzęt AGD albo praktyczny zestaw mopów!
-
-
- Ty sobie zdajesz sprawę, głupia, ile to kosztuje?! Zajdel wydał na ciebie majątek! - Irek od razu się zirytuje. - Biorąc pod uwagę cenę, gość pewnie liczy na coś więcej, niż tylko kolejny kontrakt… Faceci tak mają, że niczego bezinteresownie nie dają!
A Mirka tylko gniewnie prychnie:
- Nie dość, że bzdury gadasz, to jeszcze wierszem!
-
-
Kilka minut później, kłótnia będzie już gorąca…
- Głupia jak but!
- I vice versa!
I w tym momencie, do firmy wejdzie... Kuba! Ziober przyjedzie w końcu z Niemiec i słysząc kolegów, od razu szeroko się uśmiechnie:
- Jak to dobrze wrócić do domu!
-
-
A po chwili, zerknie nieśmiało na Kwiatkowską:
- Zanim na nowo zaczniecie się kłócić… Chcę zapytać o jedno. Czy ja tu jeszcze pracuję?
- Nie. Powiedziałam ci, że jak wyjedziesz, to nie masz po co wracać, pamiętasz? I zgodziłeś się. Jeszcze w tym tygodniu się rozliczymy, pogadam z prawnikami, jak mogę cię spłacić i do widzenia!
-
-
Mirka pośle chłopakowi lodowate spojrzenie… Ale tylko po to, by dać Zioberowi nauczkę. Bo sekundę później, rzuci z uśmiechem:
- Kuba… Co byś zrobił, żeby się jednak z nami nie rozstawać?...
- Wszystko. Czego tylko zapragniesz! Matko, królowo…
- Dobra. Wszystko zostanie jak było… Jeżeli mi przygotujesz walentynkową kolację!
-
-
- Ale to nie wszystko! Przygotujesz ją z kolegą. Z tym facetem…
Kwiatkowska mściwie wyceluje palcem w Irka - i dorzuci:
- Punktualnie o dwudziestej będę w domu i chcę, żeby wszystko było na stole!
-
-
- Zapomnij!
Podleśny od razu się zbuntuje - i dla bezpieczeństwa, schowa za firmowym laptopem. A Mirka podbije stawkę:
- Dobra… Teraz chcę nie tylko kolację, ale też prezent. Odjazdowy! Musicie coś wymyślić!
Godzinę później, przyjaciele wyruszą na walentynkowe "łowy"…
-
-
I "upolują"… chomika! W sklepie zapomną jednak zapytać o płeć - i w końcu postanowią sprawdzić to sami. W mieszkaniu Mirki, Irek wyjmie zwierzaka z klatki… A wtedy - pojawią się problemy.
- Cholera… Chciałem sobie skubańca obejrzeć z bliska i drań mi prysnął!
- A zdążyłeś chociaż zobaczyć jaka to płeć?
- Nie. Ale założę się, że samczyk by nam nie wykręcił takiego numeru…
-
-
- Gdzie on się schował?! Skórkojad! Jak go dorwę… Cholera, jak się woła na chomika?! Cip cip? Kici kici? Wychodź, sukinsynu!
Obaj przyjaciele, szukając gryzonia, od razu padną na kolana… I wtedy do domu wróci Mirka.
- Co tu się, u diabła, dzieje?!
- Nic takiego! Prezent… nam uciekł.
-
-
- Szczura mi tu wpuściliście?!
- Chomika!
Ziober, widząc panikę dziewczyny, szybko wyzna prawdę. A Irek dorzuci, z niepewnym uśmiechem:
- Żebyś nie była samotna…
Tymczasem Mirka nagle skrzywi się i czujnie rozejrzy po kuchni:
- Coś się pali… Czujecie?
-
-
Tym razem, winny okaże się Kuba - który zapomniał wyjąć z piekarnika walentynkową kolację. Kwiatkowska, z grobową miną, wyrzuci całe "danie" do śmieci… Głodna i coraz bardziej zła.
- Ruszcie tyłki i znajdźcie to… zwierzę! Bo jak wlezie mi do łóżka w nocy, to nie ręczę za siebie!
Dziewczyna pośle kolegom wściekłe spojrzenie…
-
-
…I w tym momencie, Ziober wypatrzy "uciekiniera" na podłodze:
- Uwaga, Irek, za tobą! Łap go!
Dalej akcja potoczy się szybko. Podleśny rzuci się, by złapać gryzonia… I zahaczy ręką o nową lampę Mirki. Walentynkowy prezent spadnie z hukiem na podłogę - i rozbije się na tysiąc kawałków.