back
Mirka wraca do formy!
-
-
Kwiatkowska znów jest pewna siebie - i odrzuca pomoc przyjaciół. Chce sama radzić sobie z problemami, a mężczyzn woli trzymać na dystans… Zwłaszcza Irka i Krzysztofa. Tylko, czy panowie dadzą się tak łatwo odstraszyć?
Odpowiedź czeka w fotostory!
-
-
Jankowski kupuje kwiaty, biegnie do pizzerii… A gdy Mirka wpuszcza go do mieszkania, rzuca jej radosny uśmiech:
- Witaj w domu! Założę się, że niczego ciepłego jeszcze dzisiaj nie jadłaś? I jak chomik? Przywitał się z tobą? Bo ze mną w ogóle nie chciał gadać…
- Przychodziłeś tu? - Kwiatkowska jest zaskoczona. - Karmić chomika?
- Karmić chomika, podlewać kwiatki…
-
-
- No, to masz do tego wyjątkowo dobrą rękę! - Mirka od razu gniewnie prycha. - Bo kwiatki zżółkły, ledwo zipią, a chomik wyniósł się pod kanapę!
Jednak Krzysztof nie daje się odstraszyć…
- Prawda jest taka, że… Strasznie za tobą tęskniłem. I chciałbym się zaopiekować również tobą…
- Dziękuję, wolę nie ryzykować! Nie chcę skończyć jak cho…
-
-
Nagle, Jankowski zamyka dziewczynie usta - namiętnym pocałunkiem… Jednak chwilę później, Kwiatkowska gwałtownie się odsuwa:
- Co ty sobie wyobrażasz?!
-
-
- Rzuciłeś mnie z dnia na dzień, bez słowa, zostawiłeś tylko jakiś żałosny liścik i zniknąłeś! A teraz nagle buzi-buzi?! - Mirka z trudem panuje nad emocjami. - Uważasz, że masz do tego prawo, bo parę razy dosypałeś żarcia mojemu chomikowi?!
- Nie denerwuj się, bo ci ciśnienie skoczy… Powinnaś tego unikać po tym zabiegu…
-
-
- Ciśnienie mi skoczy? Prędzej tobie!
Dziewczyna aż kipi ze złości - i w końcu pokazuje "ukochanemu" drzwi.
- Spadaj! Razem ze swoimi kwiatkami i pizzą!
Tymczasem pół godziny później, na korytarzu staje Irek…
-
-
Uśmiechnięty, beztroski - i z kwadratowym pudełkiem w ręku.
- Czy pani zamawiała pizzę?
- Co wy wszyscy z tą pizzą?! Na nic bardziej oryginalnego was nie stać?
Mirka, jak zwykle, wbija koledze "szpilę". Ale przy okazji, zerka szybko do pudełka:
- Boże, jestem głodna jak pies!
-
-
Po pierwszych kęsach, dziewczyna spogląda na Podleśnego:
- Po co tu przyszedłeś? Co to, jakiś dzień dobroci dla zwierząt?
A przyjaciel, zmieszany, nagle odwraca wzrok…
- Wyszłaś ze szpitala po zabiegu… Martwiłem się. Ale przyznaję, że jest jeszcze coś…