-
-
…za sprawą sympatycznego dziesięciolatka: Maćka (w tej roli: Franek Przanowski). Jego historia nie będzie jednak wesoła… Jak chłopiec trafi na Deszczową? Odpowiedź w nowym fotostory!
-
-
Ojciec Maćka - Romanowski - będzie miał problemy z opieką społeczną. Zdesperowany, przyjdzie do kancelarii, by znaleźć adwokata. I opowie o swoich kłopotach właśnie Zduńskiemu.
- Czyli, podsumowując: pana żona od roku nie żyje, a opieka społeczna chce panu odebrać prawo do opieki nad synem… Na jakiej podstawie?
- Ano właśnie, też się pytam: na jakiej?! Mówią, że niby piję… No, zdarza się, że się człowiek napije, wiadomo… Ale żeby mu od razu dziecko zabierać? Muszę się bronić, więc wezmę adwokata!
-
-
Po rozmowie z "klientem" Piotr będzie miał wątpliwości… I poprosi o radę szefa.
- Facet nie budzi zaufania. Poza tym… sprawia wrażenie trochę wstawionego.
Budzyński postawi sprawę jasno:
- Odmów mu. Po prostu. Nie ma się co szczypać, przecież nie musimy brać każdej sprawy, jaka się nawinie!
A Romanowski, gdy usłyszy odmowę, wybuchnie wściekłością…
-
-
- Przyszedłem prosić was o pomoc, myślałem, że mnie zrozumiecie… Ale widzę, że wszyscy jesteście po jednych pieniądzach!
Budzyński będzie twardy:
- Proszę wyjść, bo zawołam ochronę!
Jednak to mężczyzny nie powstrzyma…
- A wołaj sobie, kogo chcesz!
- Ciszej, proszę, ludzie tu pracują…
- Pracują? To ma być praca?! Wy nie macie pojęcia, co to jest prawdziwa praca!
-
-
Sekundę później Romanowski chwyci się nagle za serce i osunie na podłogę… Maciek, przerażony, podbiegnie do ojca:
- Tato... Co się dzieje? Tato?!...
-
-
A Piotr od razu wezwie karetkę - i ratownicy zabiorą w końcu mężczyznę do szpitala, z podejrzeniem zawału. Tymczasem Maciek, korzystając z nieuwagi dorosłych, wymknie się na ulicę…
-
-
Jednak Zduński dogoni chłopca przed budynkiem:
- Co ty odstawiasz, mały?! Zwariowałeś? Chcesz wpaść pod samochód?
- Chcę do taty!
- Zawiozę cię, spokojnie, nie świruj… Masz tu jakąś rodzinę w Warszawie?
-
-
Chwilę później obaj wrócą do kancelarii… A Piotrek zacznie się zastanawiać, jak najlepiej Maćkowi pomóc - tak, by nie trafił do pogotowia opiekuńczego. I w końcu wpadnie na ryzykowny pomysł:
- Jezu, Kinga mnie zabije… No dobra. Ten gość, Romanowski… musiałby mi przekazać opiekę nad synem...