"Ślązak z krwi i kości. Z dziada pradziada" - tak Jerzy Cnota mówi sam o sobie. Śląski akcent starał się przemycić nawet do… "Janosika".
- Chyba dlatego po premierze filmu w Zakopanem chcieli nas zlinczować! - rzuca aktor ze śmiechem.
- Nie zapomniałem gwary, pamiętam, co to gra w szkata. Ze Śląska nigdy się nie wymeldowałem. To zdecydowanie jest moje miejsce i tylko ubolewam nad tym, co się z tym regionem dzieje - wyznaje gwiazdor w jednym z wywiadów.
Czy w "M jak Miłość" też usłyszymy "rasowego" Ślunzoka?
Odpowiedź już w poniedziałek. Właśnie wtedy, w "M jak Miłość" pojawi się nowy bohater: Marianek. Starszy, bezdomny mężczyzna, którego Lucjan przyłapie w swoim warsztacie. Mostowiak, na widok intruza, nieźle się wystraszy - ale nie ucieknie.
- Jak tu wlazłeś? Włamałeś się?!
- Od razu: włamałeś! - Marianek wzruszy tylko ramionami. - Drzwi były otwarte, a ja byłem zmarznięty i zmęczony… Wszedłem chwilę odsapnąć. No i potem… Sam nie wiem, kiedy… Zasnąłem jak kamień. Spokojnie, niech się pan nie boi! Ja sam jestem w strachu… Ale stokrotnie przepraszam, jeśli pana przestraszyłem!
- Ja się miałbym ciebie bać?! - Lucjan prychnie, zirytowany. - Tylko spróbuj mi podskoczyć!
Ale na Marianku groźby wrażenia nie zrobią.
- Jak komu kiszki marsza grają, to mu nie podskoki w głowie… Mógłbym dostać coś do jedzenia? Wystarczy kromka chleba i coś do picia…
W końcu, Mostowiak poczuje do nieproszonego gościa sympatię. Zaprosi go nawet do domu. I tam odkryje, że mają wspólną pasję: szachy. A gdy Marianek wpadnie w ręce gospodyni… bez obiadu nie wyjdzie! Barbara odda bezdomnemu nawet kilka ubrań męża.
Jak dalej rozwinie się przyjaźń Marianka z Mostowiakami? Odpowiedź już wkrótce - tylko na antenie TVP 2!