- Dochodziłem z Basią do domu, kiedy nagle wyskoczył jak zając spod miedzy i teraz siedzą, gadają… Dał jej kwiaty i czekoladki! Buchnął, ma się rozumieć, w rączkę i w oczy zaglądał… Skubany!
Kisiel, święcie oburzony, spogląda na przyjaciela… A Mostowiak wzrusza ramionami.
- Wielka mi sensacja: Tadeusz wrócił, to przyszedł się przywitać!
- Siedzi tam, i sączy naszej Basi truciznę do ucha…
- "Naszej"?! Ejże! - tym razem, Lucjan zaczyna się już irytować.
- W obronie czci przyjaciela staję!...
- Już ty się moją "czcią" nie zajmuj…
- Tadeusz to żmija - i jeszcze sam się o tym przekonasz!
- Każda żmija… Mija.
Mostowiak puszcza do kolegi oko - i spokojnie sięga po szachy…
Tymczasem Barbara, w ogrodzie, z zachwytem patrzy na bukiet podarowany przez Tadeusza:
- Ślicznie pachną! Jeszcze raz dziękuję…
- To ja chcę podziękować. Za wszystko - Budzyński spogląda przyjaciółce prosto w oczy. - Za twoją życzliwość, przyjaźń… Za to, że mogłem spędzić w Grabinie tyle czasu…
- Chcesz stąd wyjechać? - Mostowiakowa jest zaskoczona.
- Nie chcę, ale muszę. Bo widzisz, moja droga Basiu… Żenię się!
To scena, którą zobaczymy już we wtorek - w odcinku numer 855. Kim okaże się wybranka Tadeusza? Sympatyczną, starszą panią… Czy młódką, która poluje na jego spadek? I który z Budzyńskich jako pierwszy usłyszy marsz Mendelssohna - Andrzej czy Tadeusz? Ciekawych zapraszamy na nowe odcinki "M jak Miłość"… Tylko na antenie TVP 2!