Seksowna prawniczka kusi, ale Budzyński jej wdzięki uparcie ignoruje. Do chwili, gdy Monika sięga po koronny argument: bilety na mecz piłki nożnej!
- Byłbyś może… zainteresowany? Mam ochotę pokrzyczeć na całe gardło: „Polska gola!”, pokląć na sędziego, wciągnąć tonę popcornu i coli…
Monika zawiesza głos… A Budzyński w końcu się uśmiecha:
- Ciekawa koncepcja…
- Ale zaraz po meczu… Elegancka kolacja! Może ze śniadaniem? Kto wie? Te mecze są takie emocjonujące… Wyzwalają pierwotne instynkty!
- Ej, koleżanko, ostrożnie… Nie przeginaj, ok?
- A co, każesz mnie aresztować?
Dziewczyna uwodzicielsko się pochyla… I w tym momencie, w drzwiach gabinetu staje Budzyńska!
Wystarczy jedno spojrzenie - i Monika znika w ciągu sekundy. A matka daje Andrzejowi niezłą burę.
- Jesteś dokładnie taki sam, jak twój ojciec! I nie mam na myśli epizodu z tą… panienką! - Budzyńska nie bawi się w dyplomację. - Wiem, że kochasz Martę. Ale obawiam się, że nie spełnisz się nawet w najlepszym, lecz monogamicznym związku… To przykre, co powiem, ale bardziej dziwiło mnie twoje udane małżeństwo, niż to, że tak szybko udało ci się je zniszczyć!
- Dziękuję, że tak mnie "wspierasz"…
- Andrzej, bardzo się o ciebie martwię. A mówiąc brutalnie: martwię się, żebyś znowu czegoś nie spieprzył. Tym razem już na dobre!
Co wydarzy się dalej? Czy Budzyńska ma rację i Andrzej naprawdę zniszczy swój związek z Martą? Odpowiedź poznacie tylko oglądając TVP 2 - i premierowe odcinki "M jak Miłość"!