Gdy Marta zaprasza na wieczór Wiktora, Budzyński nie protestuje - nieświadomy, że prawnik przyjdzie ze swoją dziewczyną. I blednie dopiero, gdy w drzwiach staje Jola… Seksowna i promiennie uśmiechnięta. A wtedy na odwrót jest już za późno! Żak, rozbawiony, zerka na przyjaciół:
- Naprawdę nie wiedzieliście, że Jola Andrzeja to… moja Jola?
A Marta posyła mężowi lodowate spojrzenie…
- Jakoś nikt nie wprowadził mnie w temat… Choć powinnam się była domyślić, że coś jest na rzeczy!
Wojciechowska szybko odwraca się do Joli… która w niczym nie przypomina "maszkarona", o którym opowiadał wcześniej Werner. I pozornie lekkim tonem, rzuca:
- Nie wiem, czy pani wie, ale Adam jest bardzo dumny, że ma taką piękną kuzynkę… Prawda, Andrzej?
A Budzyński - wywołany do "odpowiedzi" - o mało się nie dławi…
Co wydarzy się dalej? Czy Marta - wiedząc, że mąż znów ją okłamał - wybuchnie zazdrością? I zacznie robić ukochanemu wymówki? Odpowiedź wkrótce…