Gdy Kisielowa zauważa rano próbę włamania, od razu wzywa policję. Wygląda na to, że złodziei ktoś spłoszył - bo choć zamki są zniszczone, z lokalu nic nie zniknęło. Jednak seniorka i tak rzuca Staszkowi miażdżące spojrzenie:
- Jezu święty, dziś wtorek, jak zwykle przyszłam przed dziesiątą i krew mnie zalała! Człowiek już w biały dzień nie może się czuć bezpiecznie! A policja nic nie robi, tylko bąki zbija! Jak by wam tak pensje poobcinali, to od razu inaczej zaczęlibyście pracować!
Żona Kisiela z trudem panuje nad emocjami - pewna, że Dominik pozostanie bezkarny. A kilka godzin później, gdy do sklepu zagląda akurat Barbara, rozpoznaje na ulicy Bartka... Złodzieja, który grasował niedawno na cmentarzu.
- Baczność, uwaga! To jeden z tej bandy… Baśka, weź ty dzwoń do Staszka, ale już!
Seniorka nie waha się ani sekundy - i rusza do akcji. Najpierw zwabia chłopaka na zaplecze… a po chwili zamyka na klucz!
- Mam cię, draniu! Skubańcu jeden! Zgnijesz w więzieniu na wieczne potępienie!
Obie kobiety z całej siły opierają się o drzwi - tak, by bandyta nie mógł ich wyważyć i uciec…
Jaki będzie finał? Emisja odcinka numer 1057 już we wtorek, zobacz koniecznie!