- Jezus, Maria… Marek, ja rozumiem: pieniądze, interesy… Ale sex shop?! Nie tak cię wychowywałam… Ze wstydu się pod ziemię zapadnę!
A Mostowiak nie kryje zaskoczenia:
- Mamo, o czym ty mówisz? Jaki seks? Jaki shop?...
Zapraszamy na 1058 odcinek "M jak Miłość", a w nim…
Gdy Barbara opowiada o rozmowie z sąsiadką, Marek z trudem ukrywa rozbawienie:
- Mamo, jak mogłaś uwierzyć w takie bzdury? Kupiłem, owszem, sklep w Gródku, z bielizną damską, męską, dziecięcą… każdą! To dobry interes, jak mi się wydaje. A plotka wzięła się stąd, że na sąsiedniej ulicy splajtował sex shop… A pani Kisielowa jedno usłyszała, drugie dodała, no i takie są skutki!
Ale Mostowiakowej wcale nie jest do śmiechu… I prosto od syna Barbara biegnie do "przyjaciółki" - wściekła niczym stado os!
- Głupoty takie o moim Marku wymyślasz! Ploty po wsi roznosisz, jak ostatnia przekupa z targu! Krztyny prawdy w tym nie ma!
Kisielowa próbuje się bronić:
- Księdzu powiedziałam tylko dlatego, żeby Marka wezwał do opamiętania…
Jednak Mostowiakowa od razu jej przerywa:
- Ty sama się opamiętaj! Masz niewyparzony jęzor i paskudny charakter! Nie rozumiem, jak mogłam się z kimś takim zaprzyjaźnić? Koniec z nami!
Jaki będzie finał? Emisja odcinka numer 1058 za tydzień - zobacz koniecznie!