- Prawda jest taka, że z tej sprawy ani pana syn, ani mój nie wyszedł obronną ręką - Budzyński spogląda z napięciem na Krupskiego. - I właśnie na tym powinniśmy się skupić, żeby im pomóc, a nie na jakichś żałosnych rozgrywkach. Naprawdę nie szkoda panu na to czasu i energii?
Jednak mężczyzna wzrusza tylko ramionami:
- Przyszedł pan mnie tutaj pouczać? (…) Przepraszam, mam inne, ważniejsze sprawy…
- Jeszcze nie skończyłem.
- Ale ja skończyłem! Nie zamierzam dłużej wysłuchiwać pana mądrości życiowych! - Krupski szybko traci cierpliwość. - Pana syn studiuje, żyje, bawi się, a mój został dziś rano… pobity w więzieniu! I nie pozwalają mi się z nim nawet zobaczyć…
Biznesmen, wzburzony, chce jeszcze coś dodać, ale nagle urywa… I z grymasem bólu chwyta się za serce. A Budzyński blednie i od razu woła do kelnerki:
- Proszę wezwać pogotowie!
To scena, którą zobaczymy już w poniedziałek, w 1059 odcinku "M jak Miłość"... Jaki będzie finał? Ciekawych zapraszamy przed telewizory!