"Jestem." Jaki?
Intuicyjny. Spontaniczny, dobry, "czysty", bezinteresowny, naiwny, pozbawiony gry i pozorów. Potrafiący patrzeć, ale i wycofać się, gdy czuje, że to nie jego miejsce.
Henio pokochał Martę, Norberta i dzieci - szczerą bezinteresowną miłością.
W ich oczach postrzegany jest początkowo jako przeszkoda; ktoś, kim trzeba się zająć, kto może przysporzyć jedynie samych problemów. Okazuje się jednak, że to on staje się antidotum na ich problemy rodzinne. Choć Heniu jest hydraulikiem, będzie potrafił nie tylko zreperować cieknący kran, ale i zatamować domowe konflikty i mieć czas, aby zająć się dziećmi.
Poza tym, w pewnej chwili poczucie emocjonalnej bliskości pomiędzy nim a dziećmi zupełnie wykluczy poszukiwanie gosposi! Będzie "swój". Tak więc, czekają nas sceny prawie jak w "Mrs. Doubtfire"! (śmiech).
Kto zrozumie go jako pierwszy?
Dziecko. Anulka - córka Marty i Norberta, która jest jeszcze na tyle maleńka, że myśli, patrzy i mówi - sercem. To dzieciaki pierwsze zrozumieją i "zobaczą" Henia, a i on będzie miał okazję dać się im poznać ze swojej najlepszej, nieznanej dotąd strony.
Dzięki Ani i Łukaszowi, Henio będzie miał szansę na przekonanie do siebie reszty rodziny.
To oni będą dla niego emocjonalnym barometrem. Henio stanie się dla nich kimś, kogo nigdy nie mieli, a kto staje się w ich życiu bardzo potrzebny - wręcz nieodzowny. Zawsze gotów do pomocy, do wysłuchania i pocieszenia, nie absorbujący, przydatny, potrafiący stać w cieniu - słowem ktoś kogo zachowanie jest dowodem wielkiej do nich miłości.
Bardzo chciałbym, żeby w swoim "życiu" Henio mógł się zakochać, dojrzeć jako mężczyzna i stać się człowiekiem naprawdę chcianym i szczęśliwym... ale zobaczymy, czy taka będzie również wola scenarzysty wiodącego.
Co "swojego" oddał Pan Heniowi?
Poczucie humoru. Kocham życie, uważam, że potrafi być piękne same w sobie. Kocham nawet cierpienia, dramaty rodzinne, które są również człowiekowi potrzebne, żeby w swoim życiu mógł zrozumieć co jest ważne a co mniej ważne. Każdą sytuację, nawet tę najtrudniejszą, można zobaczyć z tej lepszej, bardziej słonecznej strony. Poza tym, podobnie jak Henia, interesuje mnie świat, "podglądanie" ludzi, ciągłe uczenie się zarówno siebie jaki i innych od nowa.
Czasem nawet "dopisuję" scenariuszowemu Heniowi moje własne spostrzeżenia, czy komentarze. Bardzo się zaprzyjaźniamy (uśmiech).
Czy ta postać mogłaby Pana czegoś nauczyć?
Chciałbym przejąć od Henia jego "czystość". Sposób, w jaki patrzy na otaczający świat i ludzi. Nieznajomość schematów. Wciąż wierzę bowiem, że wokół jest mnóstwo wspaniałych i bezinteresownych ludzi. Warto więc odrzucić pozę podejrzliwości pod tytułem: "czego on może ode mnie chcieć" lub "czy mi się to opłaca" i pójść za głosem intuicji. Henio potrafi "widzieć i słyszeć" świat.
Bo Henio jest bajkowy...
Dokładnie tak czuję. Początkowo nazwałem go "nierzeczywistym". Jak Marry Popkins (uśmiech). Ale on żyje naprawdę.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiała: Justyna Tawicka