Które Twoje cechy charakteru przeszkadzają Ci w aktorstwie, a które pomagają?
W aktorstwie na pewno nie pomaga mi moja niecierpliwość. Zbyt często chcę czegoś szybciej, więcej, chcę być dalej. Robię się wtedy powierzchowny. Staram się więc tę moją niecierpliwość powściągnąć. Natomiast z pewnością pomaga mi otwartość, ciekawość, chęć poszukiwania wciąż nowych doświadczeń. Uważam, że w moim zawodzie podstawą jest ciągły rozwój – i to zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i ludzkiej. Aktora kształtuje przecież to, czego doświadcza w życiu, co wzbogaca jego wrażliwość i wyobraźnię. Z tych życiowych doświadczeń czerpie się później materiał i inspirację do pracy. Tak więc, im życie aktora jest bogatsze, im uważniej i bardziej świadomie przeżyte, tym lepiej może on budować swoje postacie i nad nimi pracować.
Zresztą to, co od zawsze pociągało mnie w tym dziwnym zawodzie i co ostatecznie sprawiło, że zostałem aktorem, to możliwość wcielania się w kogoś innego. Aby to osiągnąć trzeba za każdym razem od początku budować świat swojego bohatera, zrozumieć jego pragnienia, wyobraźnię i emocje. Tymczasem postaci grane przez aktorów często są diametralnie różne od tych, którzy się w nie wcielają. Żeby więc taką postać do siebie „wpuścić” trzeba być człowiekiem bardzo otwartym. Ja zresztą zdecydowanie wolę mierzyć się z postaciami charakterologicznie odległymi ode mnie. Lubię wyzwania.
Bez czego Kacper Kuszewski nie wyobrażałby sobie życia?
Zdecydowanie bez muzyki. Jestem z nią bardzo blisko związany już od dzieciństwa. Od siódmego roku życia, przez kolejne dwanaście lat uczyłem się grać na fortepianie, później - na klarnecie. Od tamtej pory muzyka – zwłaszcza klasyczna i jazz – towarzyszy mi przez cały czas: słucham, słucham, słucham. A moja kolekcja płyt wciąż rośnie.
Pamiętam, kiedy na uroczystości z okazji wręczenia serialowi „M jak Miłość” Złotej Telekamery, po części oficjalnej zaśpiewałeś po mistrzowsku „Strangers in the night” Franka Sinatry...
Zawsze lubiłem śpiewać, żałuję nawet, że nie kształciłem się w tym kierunku, ale właściwie, skoro „śpiewać każdy może” może też jeszcze jest przede mną jakaś szansa na realizację tego marzenia. (uśmiech) Może i na to przyjdzie czas.
Co – poza muzyką - jest Twoją największą pasją?
Polscy politycy doprowadzają mnie do pasji. :)
A mówiąc serio, moją pasją jest moje życie. I moja praca. Zarówno w jednym jak i drugim siłą napędową jest ciągłe pragnienie odkrywania nieznanego. Lubię doświadczać wciąż nowych rzeczy, albo poznawać od nowa te już znane. Życie jest dla mnie dążeniem. Nie wyobrażam sobie bym mógł osiąść, zakotwiczyć się, otoczyć ciasnym kręgiem tych samych ludzi i rzeczy i w tym trwać. Z tego powodu uwielbiam podróżować.
Aby żyć, muszę mieć wokół siebie poczucie wolności i swobody; muszę czuć przestrzeń. Każdy nowo poznany człowiek, przeczytana książka, wysłuchany utwór i zobaczony krajobraz - jest nowym odkryciem, mikrokosmosem, który mnie ciekawi.
Dlaczego, żeby było ciekawie musi być trudno? Czym dla Kacpra jest ARTERIA i jak wspomina swoje początki w „M jak Miłość” – o tym w trzeciej części wywiadu.
Rozmawiała: Justyna Tawicka