Zapraszamy na kolejne spotkanie z MACIEJEM JACHOWSKIM, który w "M jak Miłość" gra Irka. Chcecie poznać go bliżej? Przeczytajcie wywiad!
Do serialu trafił Pan dzięki wygranej na castingu?
Byłem na castingu, ale ubiegałem się o rolę… Tomka. Zagrałem scenę z Asią Koroniewską, w której byłem kierowcą taksówki. A kilka dni później zadzwonił telefon i usłyszałem, że dostałem rolę Irka. Pamiętam, że starałem się być wtedy bardzo opanowany… Choć w środku aż gotowałem się z radości!
Która ze scen w "M jak Miłość" była dla Pana najtrudniejsza i dlaczego?
Bijatyka z serialowym Kubą w jego mieszkaniu. To bardzo małe pomieszczenie, w pełni umeblowane: stół, krzesła, komoda, szafki… Cały pokój ma może z 15 metrów kwadratowych. Musieliśmy bardzo uważać. Z jednej strony, żeby nie uszkodzić siebie nawzajem - o jakiś mebel. A z drugiej, musieliśmy zagrać to bardzo realnie. Nie było łatwo, ale skończyło się szczęśliwie. No, może z pominięciem kilku drobnych siniaków…
Co zawsze poprawia Panu humor?
Zawsze dobrze działa na mnie wyjście do kina. Obojętnie, na jaki film. W kinie zapominam o całym świecie i skupiam się tylko na oglądanej historii. To moje hobby.
A co, jeśli widzi Pan na ekranie sam siebie? Na przykład w naszym serialu?
Rzadko kiedy oglądam serial i własne sceny… Ale jeśli już, to analizuję i wyciągam wnioski. W efekcie, za każdym razem chciałbym coś poprawić!
A gdyby mógł Pan "poprawić" losy Irka? Sam napisać dla niego scenariusz?
Na pewno pozwoliłbym mu założyć rodzinę. Własny dom, kobieta i oczywiście stały kontakt z Krzysiem. Ale, że jestem też fanem dreszczyku emocji… Może uwikłałbym go w jakieś "kontakty" z przeszłości?
No właśnie: przeszłość Irek ma nieciekawą. Trafił nawet do więzienia. Jak ocenia Pan swojego bohatera? Więcej jest w nim "bieli", czy "czerni"?
Obecnie Irek jest jak zebra! (śmiech) Ale przewagę bierze kolor biały. Irek nie ma już nic wspólnego ze światem przestępczym - ten etap jego życia został zamknięty. Żyje uczciwie - przynajmniej na razie. Pogodził się z tym, że Krzyś nie będzie formalnie jego synem, ale chce zachować ze swoim dzieckiem jakiś kontakt. Pewnie w wielu sytuacjach zachowałbym się inaczej, niż Irek… Ale jedną cechę mamy wspólną: to konsekwencja w działaniu.
Skoro już o tym mowa… Pana trzy największe zalety?
Konsekwencja, punktualność i poczucie humoru.
A wady?
Hmmm… Brak cierpliwości i małomówność. Podobno… (śmiech)
Dziękuję Panu za rozmowę i życzę powodzenia.
Dziękuję - i nawzajem.
Rozmawiała: Małgorzata Karnaszewska