Zapraszamy na pierwszą część wywiadu z Magdaleną Walach, wcielającą się w postać silnej pani prokurator Agnieszki Olszewskiej. Co sądzi o swojej postaci? Aby się tego dowiedzieć - przeczytajcie wywiad!
"M jak Miłość" to serial, który towarzyszy Ci już od dekady.
To prawda, przewija się w moim życiu już od kilku dobrych lat, ponieważ mój mąż – Paweł Okraska – gra w nim postać Michała Łagody. Nigdy nie miałam jednak okazji odwiedzić planu "M jak Miłość". Dlatego tym bardziej się cieszę, że teraz mogę osobiście poznać ekipę i rodzinę Mostowiaków.
Twoja postać - Agnieszka - to ambitna i konkretna babka.
To pani prokurator, którą nie bez powodu nazywają „Żyletą” (śmiech). I rzeczywiście, w pracy jest osobą mocną, wymagającą i konsekwentną. Prywatnie zaś to miła i ciepła dziewczyna. Przyjechała ze Szczecina, gdzie parę lat wcześniej pracowała razem z Tomkiem. W młodości byli w sobie szaleńczo zakochani, a po latach los znów połączył ich zawodowo w Warszawie.
Szykuje się romans?
Agnieszka, jak każda kobieta, potrzebuje miłości, przyjaźni, ciepła... Ale gorące uczucie, jakie łączyło ją i Tomka, wygasło kilka lat temu i każde z nich ułożyło sobie życie z kimś innym. Z tym, że jej się nie udało, straciła męża w wypadku.
Bardzo angażuje się w sprawy rodziny Chodakowskich. Robi to bezinteresownie?
Stara się być pomocna w momencie, gdy Tomek z Zosią są zdani na siebie.
Kiedyś miłość, teraz przyjaźń?
Agnieszka musi pozbierać się po osobistych niepowodzeniach życiowych. Bardzo mocno przeżyła śmierć swojego męża, przez co czuje ogromną potrzebę bliskości. A Tomek jest jedyną osobą w Warszawie, którą dobrze zna i której ufa. Gdy w pewnym momencie zwierza się mu, że ma dość pracy i że Warszawa ją przytłacza, Chodakowski staje na wysokości zadania jako przyjaciel. Dodaje przyjaciółce otuchy i wspiera ją. A moja bohaterka kurczowo łapie się tej namiastki domowego ciepła, za którym tęskni.
A gdyby to od Ciebie zależało, to jak byś pokierowała losami Agnieszki?
Zdaję sobie sprawę, że dla serialu najważniejsze są losy jego bohaterów, ich życie rodzinne i uczuciowe zawirowania. Jednak gdyby to było możliwe, chciałabym przedstawić moją postać z jej zawodowej strony, by móc przybliżyć widzom jej pracę i sprawy, z którymi zmaga się na co dzień. A przez to wyjaśnić tajemnicę jej zagadkowego pseudonimu "Żyleta" - byłoby to dla mnie kolejne, ciekawe zadanie.
Powiedziałaś kiedyś: "próbuję zawsze odnaleźć coś z charakteru postaci w sobie". Co odnajdujesz w sobie z Olszewskiej?
Po prostu życie czasami wymusza podobne reakcje, czy sposób postępowania. Każda postać ma swój charakter i osobowość, a moim zadaniem jest odnalezienie pokładów tej osobowości w sobie. Wtedy możliwe jest oddanie autentyczności granego przez siebie bohatera, bo tylko wiarygodna postać jest w stanie przykuć uwagę widzów.
Lubisz pomęczyć się nad rolą?
Pewnie, że tak. Wtedy spędzam czas na badaniu siebie i docieraniu do tych pokładów uczuć i emocji, które na co dzień są mi całkowicie obce. Jeśli rola wymaga więcej czasu i rodzi się w bólach, to dobrze – bo jeszcze lepiej poznaję siebie.
Już niebawem kolejna część wywiadu z Magdą. Aktorka opowie o swoich sukcesach zawodowych i o tym, jak to się stało, że wybrała właśnie taką drogę życiową. Lepiej nie przegapić. Serdecznie zapraszamy.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska