Zapraszamy na pierwszą część wywiadu z Mają Bohosiewicz wcielającą się w postać Eweliny – nowej bohaterki „M jak Miłość”. Tajemniczej znajomej Grażyny z więzienia, która z butami wkroczyła w życie bizneswoman wywracając je do góry nogami... Chcecie wiedzieć o niej więcej? Przeczytajcie wywiad!
Co studiujesz?
Rozpoczęłam właśnie studia na wydziale reżyserii.
Nie wybrałaś szkoły teatralnej?
Szkoła teatralna nie wybrała mnie. Próbowałam się dostać, ale mi się to nie udało, więc postanowiłam, że czas zacząć realizować plan B. Okazał się on strzałem w dziesiątkę.
Postanowiłaś spojrzeć na zawód aktora od innej strony?
Na planach filmowych zaczęła mnie interesować druga strona kamery. Wcześniej nie myślałam o tym poważnie. Od kiedy zaczęłam studia, z dnia na dzień moje nastawienie i entuzjazm rosną.
Ze szkołą teatralną definitywny koniec?
Definitywny. Na pewno nie będę już podchodzić do egzaminów wstępnych. Za to nadal z chęcią zajmuję się aktorstwem.
A gdy pracy zabraknie, to zajmiesz się robieniem filmów?
Na razie godzę studia z pracą, ale układanie planu dnia wymaga wspięcia się na Mount Everest logistyki. Nie chcę planować tak odległej przyszłości, bo czas pewnie i tak mnie zweryfikuje. Na pewno teraz chcę się skupić na studiach, a do robienia filmów mam jeszcze dużo czasu. Przede mną pierwsza własna etiuda.
Do „M jak Miłość” trafiłaś przez casting. Wiedziałaś, jaka rola Ci się szykuje?
Tylko tyle, ile wynikało z podanego tekstu. Charakterna osoba.
Ewelina to nie jest niewiniątko. Dobrze się czujesz grając taką postać?
Granie tej złej nie jest dla mnie nowością. Przez to, że jestem postrzegana jako mocny charakter obsadzają mnie po tzw. warunkach, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Ewelina nie jest bezbarwna, dlatego mam dużo fajnych rzeczy do grania, a nie tylko przysłowiowe „mieszanie herbaty”.
I nie chciałabyś jakoś bronić jej postępowania?
Jeśli jest to czarny charakter, to po co jej bronić?
To gdybyś miała pokierować losami swojej bohaterki, jak by one wyglądały?
Może romans z doktorem Rogowskim? Żartuję, telewidzowie chyba by mi tego nie wybaczyli.
Jakie sceny zagrałaś pierwszego dnia na planie?
Szantażowanie Grażyny. W takich okolicznościach widzowie poznają moją bohaterkę.
Z początku Ewelina miała ciekawą stylizację.
Tak, widoczny tatuaż, ostry makijaż, różowe pasemka.. Gdy Ewelina zaczyna pracować w przychodni, zakłada jednak kitel i wtapia się wyglądem w tło. Ale tylko pozornie jest taka jak wszyscy. Ma swoje tajemnice...
Jak Ci się pracuje nad serialem?
Bardzo dobrze. Jest to dla mnie nowość, bo wcześniej pracowałam w produkcjach filmowych, gdzie na wszystko jest dużo czasu. Najpierw próba, druga próba, dubel, dubel, dubel. A w ”M jak Miłość” działa się z prędkością światła. Co ma swoje plusy, ale ma też minusy.
Już niebawem kolejna część wywiadu z Mają. Opowie, jakie były jej pierwsze kroki w stronę aktorstwa i o pewnym pomyśle na szybki zarobek. A także, jak pracuje się jej z siostrą – Sonią. Gorąco zapraszamy.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska