- Słowa lekarzy przelatywały gdzieś koło mnie. A ja miałam wrażenie, że się zdematerializowałam. Ale on przecież żył. I bardzo chciał żyć. Wrócił do nas. Biega. Śmieje się. A nie dawano mu żadnej szansy – zdradziła aktorka w jednym z wywiadów.
- Z Ewą znałyśmy się ze studiów. Potem czasem się widywałyśmy. I któregoś razu, gdy kręciłam w Centrum Zdrowia Dziecka sceny do "M jak Miłość", spotkałam Ewę na korytarzu - wspomina z kolei Małgorzata Kożuchowska. - "Cześć. Co ty tu robisz?". "Mamy tu sceny", powiedziałam, a Ewa: "Tu leży moje dziecko". To mną wstrząsnęło. Bo przecież wiemy, że ktoś gdzieś zachorował. Znajoma znajomej, raz ją widziałaś, pamiętasz, współczujesz, ale cię to bezpośrednio nie dotyka. A tu stanęłam oko w oko z osobą, z którą siedziałam na szkolnych korytarzach, a teraz tu, na tym korytarzu, spotykamy się po latach i jedną z nas to naprawdę dotknęło – wyznaje gwiazda w rozmowie z "Galą".
Terapia małego Rysia trwała 2 lata.
- Przeszedł dwie operacje, 23 cykle chemii, radioterapię, a mimo to jest normalnie rozwijającym się dzieckiem, niczym nie odbiega od rówieśników. Wiem jak bywa ciężko podczas leczenia i jak dużo potrzeba wiary i siły, aby pokonać tę chorobę. Wierzę, że pozytywne nastawienie pacjentów i ich opiekunów działa cuda – mówi dzisiaj Ewa Gorzelak.
W 2005 roku artystka założyła Fundację Nasze Dzieci, która pomaga dzieciom z chorobą nowotworową oraz ich rodzinom. W tym roku, w ramach Fundacji, w zbieraniu pieniędzy dla chorych maluchów wzięły udział również gwiazdy "M jak Miłość": Małgorzata Kożuchowska oraz Kasia Cichopek.