- Zaopatrzyłam się z przyjaciółką na miejscowym ryneczku w owoce, między innymi świeże ananasy i banany.
Pojechałyśmy potem do spa, które znajdowało się w głębi lądu, na skraju dżungli. To były drewniane chatki na palach zbudowane w ichnim, tradycyjnym stylu. W Malezji jest zwyczaj, że zanim wejdzie się do jakiegoś pomieszczenia, zdejmuje się buty.
Tak też zrobiłyśmy. Na zewnątrz zostawiłyśmy też siatki z owocami – wspomina aktorka w wywiadzie dla „Kuriera Szczecińskiego”.
– Wybrałyśmy sobie masaże i leżałyśmy gotowe, żeby poddać się zabiegom, kiedy nagle wpadły trzy panie.
Krzyczały, że przyleciało dużo małp, które rozkradły owoce. Na szczęście nasze buty nie okazały się tak smaczne jak banany i małpy je oszczędziły – śmieje się gwiazda.