Na planie "M jak Miłość", tuż przed ujęciem, często ukrywa w rekwizytach karteczki, na których ma zapisany tekst.
Niedawno taką "ściągawkę" zamontował nawet na drzewie. Jako Lucjan Mostowiak musiał zagrać scenę w sadzie. I kartkę przyczepił do pnia jabłoni.
"Oko" kamery tego nie zauważyło. Ale "ucho" mikrofonu, niestety, tak.
- Nagle kierownik planu przerwał ujęcie. Przyszedł do mnie Rysio Krupa, który jest inżynierem dźwięku, i mówi: "Witek, słychać szelest papieru".
A ja na to: "Rysio, bo to są jabłka papierówki!" - wspomina ze śmiechem swoją "wpadkę" pan Witold.