- Anna Polony kazała mi powiedzieć przygotowany przeze mnie tekst tak, jakbym się modliła. Modliłam się, modliłam i ciągle było źle. "Nie umie się modlić, ona nie widzi tego Boga", komentowała pani Polony. "Powinna się pani rozpłakać". Z opresji wybawił mnie Jerzy Trela. "Niechże pani spojrzy na reflektor i nie mruga". Spojrzałam i łzy mi pociekły - wspomina gwiazda w jednym z wywiadów.
I właśnie tak, płaczem, wywalczyła sobie miejsce na uczelni. Na studia aktorskie zdawało wtedy aż 500 osób - Bożena Stachura znalazła się wśród 18-tu szczęśliwców, którzy zostali przyjęci.