Pewnego razu, oglądając jego grę, zdałam sobie sprawę, jak wiele warstw potrafi nałożyć na swoją postać i – równocześnie – jak bardzo potrafi się w niej sam obnażyć. Nie miałam wątpliwości, że swojego bohatera obdarzył najgorszymi prywatnymi cechami samego siebie, byłam skłonna go - jako człowieka – znielubić, ba! Znienawidzić. Ten stan trwał u mnie dwa, trzy lata. Kiedy przy następnej okazji obejrzałam jego kolejny występ, zrozumiałam, że mam do czynienia z kimś równie przekonującym, „prawdziwym” lecz krańcowo innym. Wszystko okazało się kolejną warstwą, pod którą daleko jeszcze było do prawdziwego Janusza Gajosa…
Przeczytaj cały wywiad!