- Długo się buntowałem, bo chciałem znaleźć swoje miejsce. Okazało się jednak, że niedaleko pada jabłko od jabłoni…- żartuje gwiazdor w rozmowie z "Głosem Szczecińskim". - Myśl, że mogę zostać aktorem, zrodziła się bardzo późno, już po maturze. Nie zdawałem jednak od razu do szkoły teatralnej. Przez dwa lata studiowałem na innych kierunkach: wiedzy o teatrze, naukach politycznych i dziennikarstwie. Skakałem z kwiatka na kwiatek i nie bardzo wiedziałem, co mam robić w życiu.
W końcu, G. Małecki zdecydował się na aktorstwo. A wtedy…
- Wydawało mi się, że to prosty zawód. Rzeczywistość szybko zweryfikowała moje przypuszczenia co do skali jego trudności! - śmieje się G. Małecki. - Ale na zmianę decyzji było już za późno: dostałem się do szkoły teatralnej.