- W czasie Powstania Warszawskiego nasz dom został zburzony. Byliśmy akurat na wakacjach pod Warszawą. Po wojnie tata dostał pracę w Łodzi (…), przydzielono nam też mieszkanie. Tak więc tata wpakował mnie, mamę i siostrę na ciężarówkę i przyjechaliśmy do Łodzi, na ul. Zacisze 6/8/10. Mój brat przyszedł na świat już w tym mieście. W Łodzi mieszkałam 15 lat - zdradza aktorka w rozmowie z pismem "Polska. Dziennik Łódzki". - Patrzę na nią z perspektywy ogromnego sentymentu. Spędziłam tu najwspanialsze lata życia…
Za każdym razem, gdy gwiazda wraca do ukochanego miasta, odwiedza znajome ulice, skwery, parki, do których chodziła na pierwsze randki… I "swoje" podwórko - gdzie wciąż rośnie kasztan, pod którym bawiła się jako dziecko. Z sentymentem patrzy też na łódzki Teatr Wielki, bo… sama przyczyniła się do jego powstania. Jako uczennica liceum, w czynie społecznym, razem z koleżankami nosiła cegły na plac budowy.
- Zaraz po studiach wyjechałam do Warszawy. Ale do Łodzi wciąż przyjeżdżam z wielką radością. Paraduję ulicą Piotrkowską dumna, że to taka piękna ulica i że wszyscy się nią zachwycają! - mówi Teresa Lipowska.
Niestety, ukochane miasto aktorki zmieniło się nie tylko na lepsze…
- Serce mi się rozdziera, gdy widzę wytłuczone okna w dawnych łódzkich fabrykach. Wiem, że zaczynają tam powstawać apartamentowce, coś z tymi byłymi fabrykami się robi. Jednak był czas, gdy z wielkim żalem patrzyłam na puste mury fabryki im. Szymona Harnama - wyznaje gwiazda. - Te wszystkie fabryki, gdzie były piękne sale widowiskowe, które tętniły życiem, wyglądały jak twarz z powybijanymi zębami…
Są wakacje - czas podróży. Więc, jeśli w lecie zawitacie przypadkiem do Łodzi… Może warto odwiedzić kilka ulubionych zakątków pani Teresy?