- Ostatniego dnia, kiedy zdobywaliśmy "Kili" było - 20 stopni Celsjusza. Podchodziliśmy od dwunastej w nocy. Przy silnym wietrze, wdrapywaliśmy się na ponad pięć tysięcy metrów. Niesamowite przeżycie! - wyznaje Rafał na swoim blogu. - Dużo strachu i dużo walki ze sobą. Gdy stawiałem każdy kolejny krok myślałem, że to już będzie mój ostatni… Że zaraz będę wracał. Na szczęście udało nam się dotrzeć na samą górę. Wypić kilka łyków szampana, zobaczyć piękny wschód słońca… To było chyba najbardziej ekstremalne wspomnienie, jakie przywiozłem z Afryki!
Ciekawi, jakie jeszcze przygody aktor przeżył na Czarnym Lądzie? Zapraszamy na bloga www.rafalmroczek.pl - i do lektury naszych ciekawostek...