- Gram w pierwszej polskiej rock operze Maćka z Bogdańca. A historyjka jest taka, że jak do mnie zadzwonił reżyser Marcin Kołaczkowski, z propozycją, żebym zagrał w "Krzyżakach", to tak sobie - kochając bardzo siebie - pomyślałem, że pewnie mi zaproponują Zbyszka… A on odpowiedział: "Chłopie, trochę czasu już upłynęło… Niestety, Zbyszek jest zajęty!" - śmieje się gwiazdor, w jednym z telewizyjnych wywiadów.
- No, ale Maćko to przecież był w "Krzyżakach" takim starym prykiem, kurcze… No, i wychodzi na to, że ja taką rolę gram!
- A poważniej to powiem, że to dość rewolucyjne przedstawienie. To pierwsza polska rock opera i jest inaczej grana. Odgrywamy rolę jakby marionetek, które są uruchamiane muzyką. Co ciekawe, na scenie nie mówimy, tylko odtwarzane są nasze słowa, nagrane dużo wcześniej. Narratora kreuje tu Krzysztof Kolberger, dla którego to była jedna z ostatnich ról - dodaje aktor.
- Jest też forma komiksowa. Na telebimach można zobaczyć zdjęcia komiksowe z "chmurkami", które mówią to, co my na taśmie…
Do tego, w spektaklu biorą udział zarówno aktorzy, jak i gwiazdy muzyki.
- My bierzemy od nich troszkę talentu wokalnego, oni od nas troszkę talentu aktorskiego - i myślę, że się bardzo dobrze uzupełniamy! - mówi J. Lenartowicz.
Ciekawe, czy serialowy Janek też zaśpiewa kiedyś dla Sylwii? O tym przekonamy się pewnie w nowym sezonie!