- Mam odwagę przyznać się, że jestem w czymś dobry! - mówi aktor w jednym z wywiadów.
Ale gdy Robert nie zajmuje się czymś profesjonalnie, to też uczciwie podchodzi do sprawy.
- Choć lubię śpiewać, to wielu rzeczy w tej materii nie umiem - wyznaje aktor. Jednak do wszystkiego przykłada się na 100% swoich możliwości. A takie podejście sprawia, że zwykle efektem końcowym różnych przedsięwzięć jest sukces.
- Miałem kiedyś bardzo przyjemne doświadczenie: zostałem zaproszony na dni pewnego miasta, ale mój występ był przekładany z godziny na godzinę. Bezpośrednio przede mną zaśpiewał jakiś zagraniczny raperski zespół. I po tych gorących i "baunsujących" rytmach miałem wejść ja z piosenkami "Nie ma jak u mamy" oraz "Nie dokazuj miła nie dokazuj"... Byłem załamany - wspomina aktor. - Pomyślałem jednak, że jak przebiję się z takim repertuarem to coś w tym moim śpiewaniu jest. I udało się! Porwałem ludzi i były bisy. A nie ma nic cudowniejszego w uznaniu dla artysty, jak prośba o bis.
Przykład Roberta Moskwy jest wyraźnym potwierdzeniem tego, że muzyka łagodzi obyczaje. Nawet te gorące gangsta raperskie...