- Do przygotowań wielkanocnych podchodzę bez… napinki. Ale nie wyobrażam sobie, żeby dania zamówić w garmażerii, a żur kupić w sklepie. Zawsze nastawiam prawdziwy żur, na żytniej mące i skórce chlebowej. Resztę potraw też robię sama - wyznaje aktorka w wywiadzie dla "Tiny".
I zdradza, że na świąteczny stół trafiają jaja przyrządzane na kilka sposobów.
- Wszyscy się nimi zajadają, tylko ja jedna nie, bo jestem na nie uczulona. Z ciast piekę sernik i szarlotkę. Mazurki jakoś u nas nie idą! - dorzuca ze śmiechem gwiazda.
A pisanki?
- Mama nauczyła mnie ozdabiać jaja woskiem. Czasem też farbuję je w cebulniku, a wzorki nanoszę białą plakatówką albo wyskrobuję. Kiedy pisanki są gotowe, idziemy do kościoła ze święconką - mówi Tamara Arciuch.
A jak Wam poszło w tym roku ozdabianie jajek? Zabraliście się już do roboty? Mamy nadzieję, że napiszecie o tym w komentarzach!